Panie Redaktorze,
na przestrzeni długiego czasu zdobyłem bogate spostrzeżenia odnośnie funkcjonowania Straży Ochrony Kolei (SOK) na obiektach kolejowych i w pociągach, ze szczególnym uwzględnieniem stacji kolejowej Tłuszcz. Tymi spostrzeżeniami chciałem się podzielić z Redakcją „Stacji Tłuszcz” jako, że pismo ma swoją siedzibę w Tłuszczu i zajmuje się problematyką Tłuszcza.
Od razu na wstępie zaznaczam, że spostrzeżenia te są niestety niekorzystne dla SOK. Organizacja ta nie spełnia, pokładanych w niej nadziei ludzi korzystających z usług PKP, czyli nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Zacząć trzeba od tego, że funkcjonariusze z SOK-u są dobrze opłacani z pieniędzy podatników, są przy tym dobrze ubrani i uzbrojeni po zęby. Mimo tych atutów ich działalność na obiekcie kolejowym w Tłuszczu i poza Tłuszczem jest praktycznie niedostrzegalna. Stwierdzam z przykrością, ze na tak małym, zamkniętym terenie, który im podlega, SOK-iści absolutnie nie radzą sobie. Powód główny to małe zainteresowanie tym terenem. SOK-iści, absolutnie za mało poświęcają czasu na dozór obiektów kolejowych. Obecny ich dozór polega na tym, że pokazują się na peronach od czasu do czasu, żeby chyba przewietrzyć się podczas swojego majestatycznego, relaksującego spaceru. W czasie tego zdrowotnego spaceru nie zauważa się, żeby SOK-iści interesowali się nieprawidłowościami dziejącymi się na podległym im terenie. Nieprawidłowości tych nigdy nie brakuje, bo przecież stacja kolejowa w Tłuszczu nigdy nie słynęła i nie słynie z tego, że była i jest oazą spokoju i porządku. A, właśnie, brak zmian na dobre jest zasługą złej pracy Straży Ochrony Kolei w Tłuszczu, która swoim niezdecydowaniem, brakiem inicjatywy, opieszałością – żeby nie powiedzieć – lenistwem i odwalaniem roboty – pogłębia wciąż i tak złą opinię w zakresie bezpieczeństwa i porządku na stacji Tłuszcz.
Widok spacerujących SOK-istów jakby bez bliżej określonego celu po peronach stacji powoduje, że obserwujących ich pasażerów ogarnia melancholijna zaduma nad celowością ich pracy.
Tylko ciągłe przebywanie SOK-u na obiektach kolejowych, zamiast w przytulnych pomieszczeniach może działać odstraszająco na wszelkich wandali, którzy oszpecają i niszczą stację oraz pociągi. Należy skończyć z relaksującymi spacerami funkcjonariuszy SOK-u. Oni powinni być sprężyści, energiczni, bystrzy – potrafiący wychwycić wszelkie nieprawidłowości i natychmiast je likwidować. Na relaksujący spacer SOK-iści powinni znaleźć sobie czas po służbie.
Kontrole pociągu na postoju, nawet wyrywkowe, zapobiegłyby korzystaniu z WC w pociągu nie będącego w biegu. Przyłapany na tej czynności delikwent po ukaraniu go mandatem karnym nigdy by już nie odważył się na używanie WC w trakcie postoju pociągu. Co więcej – ostrzegłby innych o grożących konsekwencjach. Zadanie to przy właściwej organizacji pracy jest całkowicie wykonalne.
Likwidacja lub maksymalne ograniczenie tego patologicznego zjawiska oczyściłoby, w dosłownym znaczeniu, atmosferę na peronach. Ma to niebagatelne znaczenie szczególnie w lecie.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że czynny udział w tym niechlubnym procederze bierze udział obsługa pociągu. To oni powinni świecić przykładem oraz pilnować przestrzegania zakazu.
I dalsza sprawa. SOK nie powinno zawracać sobie głowy nieistotnymi sprawami – w których to likwidowaniu ci funkcjonariusze są wyspecjalizowani. Do takich właśnie spraw należy przykładowo przypalanie przez kogoś papierosa w momencie wysiadania z pociągu. Od takiego czegoś na pewno nikt nie zachoruje. Czepianie się pasażerów o takie czyny przynosi więcej szkody niż pożytku. Dochodzi wtedy do niepotrzebnych konfliktów na linii SOK – pasażerowie, kończących się zawsze przegraną pasażera, a niekiedy, nawet tragicznie, jak to miało miejsce w lecie zeszłego roku w Jasienicy. Wtedy, po awanturze wywołanej przez SOK, zginął młody pasażer. Został złapany przez SOK w chwili, gdy przypalał papierosa wychodząc z pociągu.
Pasażerowie apelują do SOK o zaniechanie takowych akcji, a skoncentrowanie się na tępieniu w pociągu chuliganów niszczących pociągi, złodziei, bandytów napadających na bezbronnych pasażerów. O akcjach tego typu ze strony SOK słyszy się rzadko lub wcale. A szkoda! Złapanie kogoś z papierosem chwały im nie przyniesie, zaś złapanie wandala, złodzieja czy zlikwidowanie rozboju przyniosło by splendor wśród społeczeństwa. Funkcjonariusze SOK nie mają zbyt wielu sukcesów w tej dziedzinie. Tylko czemu, bo posiadają przecież doskonałe uzbrojenie i warunki fizyczne.
SOK – jako organizacja powołana do ochrony oraz zapewnienia bezpieczeństwa, ładu i porządku na kolei nie spełnia pokładanych w niej nadziei. Czas więc najwyższy nastał, żeby przyjrzeć się dobrze Straży Ochrony Kolei i powziąć konkretne decyzje, które pozwolą przywrócić oczekiwaną przez społeczeństwo jakość pracy SOK.
(Imię i nazwisko autora listu do wiadomości redakcji /// skróty listu, ze względu na ograniczoną ilość miejsca, nadane przez redakcję)
*** Tekst w kolorowych ramkach (w wersji online ST prezentujemy go poniżej), będący swoistym komentarzem do nadesłanego listu, jest fragmentem artykułu pana Karola Trammera „Straż Łochrony Kolei” zamieszczonego w Nr 1 (34) / 2008 dwumiesięcznika „Z Biegiem Szyn” (Zainteresowanych szerzej tematem kolei na Mazowszu odsyłamy na stronę internetową czasopisma www.zbs.kolej.net.pl).
„Praktycznie nie widuje się umundurowanych funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei, a jeżeli nawet się pojawiają, to wyraźnie unikają interwencji w sytuacjach, w których powinni interweniować. Raczej się odwracają od przypadków, gdy coś niedobrego dzieje się na dworcu” – mówi prezes Najwyższej Izby Kontroli Jacek Jezierski.
Nieczęsto się zdarza, by po przeprowadzonej kontroli Najwyższa Izba Kontroli proponowała likwidację jakiegoś podmiotu. Tak właśnie się stało w przypadku Straży Ochrony Kolei. „NIK dostrzega potrzebę rozważenia likwidacji Straży Ochrony Kolei” – głosi wniosek pokontrolny.
„Podstawową przyczyną nienależytego wykonywania przez SOK zadań ustawowych było jej słabe przygotowanie kadrowe” – głosi raport NIK. Jednym z podstawowych problemów jest wiek sokistów. Na 3004 funkcjonariuszy operacyjnych Straży Ochrony Kolei 1661 – czyli ponad połowa ma więcej niż 40 lat, a aż 415 przekroczyło pięćdziesiąty rok życia.
Kontrola NIK ujawniła bowiem, że ponad 95% funkcjonariuszy operacyjnych SOK nie posiadało wydawanych przez Policję dopuszczeń do wykonywania zadań z użyciem broni palnej – a mimo to nie tylko posiadali broń, ale również jej używali.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Proszę pana by napisać do redaktora o pracy funkcjonariuszy SOK to trzeba zastanowić się nad ich sposobem pełnienia służby na danym posterunku i w jakiej formie funkcjonariusze służbę pełnią. W przypadku jak pan opisuje “spacer po peronach” jest to forma patrolu. To w pańskim rozeznaniu co to jest patrol? To mając na uwadze bezpieczeństwo podróżnych w każdym zakątku każdego peronu, pana zdaniem sokiści prowadząc obserwację mieli nie chodzić-spacerować peronami tylko leżeć na ławkach peronowych? Twierdzi pan, że w tym spacerze sokiści powinni być sprężyści, energiczni, bystrzy – potrafiący wychwycić wszelkie nieprawidłowości i natychmiast je likwidować. Zgadzam się z tym, ale czy pan zwrócił uwagę na ich wiek, np.w wieku ponad 50 lat chciał bym być energiczny i sprężysty, pan zapewne też. Proponował bym panu przed napisaniem do kogoś przemyśleć to i wczuć się w tego kogoś co sie krytykuje. Bo na kimś widzi sie dużo, tylko na sobie nic.
Wacek
02/02/2008 21:40
Taka jest prawda Wacku, dobrze napisałeś.
Bolek
03/02/2008 08:39
“funkcjonariusze z SOK-u są dobrze opłacani z pieniędzy podatników” -drogi czytelniku wyślij swoich najbliższych do takiej niebezpiecznej pracy za 1000zł to będziemy mogli porozmawiać.
żona sokisty
03/02/2008 21:41
Proszę Pana raz pan piszesz, że nie reagują należycie bądź wcale na zło, raz pan piszesz że wywołują awantury. Najlepiej żeby ich nie było a 16 latki grasowały po pociągach, peronach i wszędzie. Znieśmy Policję, SM, SOK i pozostałe służby i życzę powodzenia. Mam nadzieję, że jesteś Pan dobrze zbudowany i masz pozwolenie na broń. Powodzenia.
PS. Bardzo mi przykro, że popełniłeś wykroczenie i dostałeś kwita a teraz masz żal.
Tomek
06/02/2008 22:05
Niestety, zgadzam się w pełni ze słowami komentowanego artykułu i raportem NIK-u. Jeżdżę od wielu lat pociągami i zaobserwowałm wiele sytuacji, kiedy sokiści przymykali oczy na rzeczywiste zagrożenia i problemy, a interweniowali w sytuacjach mało istotnych. Trudno też nie odnieść wrażenia, że jakiekolwiek ryzyko działa na nich wręcz paraliżująco – tracą wtedy słuch i wzrok. Potrafią nawet nie wystawić nosa poza przedział służbowy a pasażerowie zostaja pozostawieni sami sobie. Nie bardzo rozumiem usprawiedliwianie ospałości wiekiem – jeśli się do jakiejś pracy ewidentnie nie naddaję, to jej nie podejmuję!!! A jeśli coś robię, to robię to dobrze. I kropka.
skowronek
15/02/2008 11:53
Panie Skowronek mylisz pan pojęcia. W wieku ospałym nikt pracy nie podejmował bo by go nawet nie przyjęli. Tylko sokista z ponad 30 letnim stażem pracy mając grubo po 50-tce chyba nie bardzo nadaje się do interwencji z przestępczością, którą często popełniają młodzi wysportowani ludzie. Także tu trzeba spojrzeć na staż pracy, przez który organizm człowieka się zużył. Chciałbym być zawsze sprawny jak 20-latek, ale niestety stresowa praca sokisty po tylu latach nieprzespanych nocek na to nie pozwala, człowiek jest tylko człowiekiem. Żelazo po jakimś czasie się zużywa a człowiek ma być niezużywalny? Trochę rozwagi i zastanowienia się.
Bolek
27/03/2008 08:36