Hucznie obchodzone w tym roku w Ostrołęce 150-lecie Kółek i Organizacji Rolniczych zbiegło się w czasie z drugą, nie mniej ważną uroczystością. 24 listopada 2012 roku mieliśmy przyjemność uczestniczyć w obchodach 50-lecia Koła Gospodyń Wiejskich w Miąsem.
Pyszny poczęstunek, występy pań z „Kalinek” oraz zaprzyjaźnionych zespołów, serdecznie życzenia od przybyłych na spotkanie samorządowców i przyjaciół Koła – to był wieczór wspólnych wzruszeń, ale też radosnej zabawy. – Pamiętam, jak kiedyś jechałyśmy na występ do Warszawy żukiem i gdybyśmy nie miały parasolek, deszcz by nam padał na głowy – wspominała ze śmiechem pani Eugenia Sasin. Panie oczywiście przybyły na uroczystość w ludowych strojach, których ładny krój i kolorystyka zwracają uwagę na różnych przeglądach. Strój składa się ze spódnicy, fartucha, bluzki, serdaczka, korali i butów, sznurowanych i bardzo wygodnych. – Chodzimy w nich jak boso – chwaliły sobie panie i korzystając z okazji zapraszały – Mamy wolne stroje. Zapraszamy wszystkie zainteresowane panie. Aby śpiewać w Kalinkach, nie trzeba być z Miąsego!
Zapytana o to, dlaczego udziela się w KGW, pani Marianna Borczyńska odpowiedziała: – To taka nasza odskocznia… Jak się nie pójdzie na spotkanie, to tak czegoś brak. Pani Eugenia Sasin dodała: – Po prostu to lubimy. Chociaż szkoda, że wraz z upływem czasu, coraz więcej nas ubywa… Rzeczywiście. Dwie opasłe kroniki dokumentujące historię Koła, a później także i „Kalinek”, wypełniają zdjęcia ze wspólnych warsztatów, wyjazdów i występów. Są na nich panie, które niestety nie doczekały okrągłej rocznicy działalności KGW. Pozostają jednak w pamięci koleżanek. Podobnie jak różni lokalni działacze i samorządowcy, którzy wspierali gospodynie z Miąsego. Kronika to świadek historii pokazujący, że nie zawsze było łatwo. Można znaleźć w niej trudny dla Koła moment, kiedy to jeden z księży porównywał panie do… komunistek i uprzykrzał im działalność. Koła Gospodyń Wiejskich i Kółka Rolnicze nie były „komunistyczne” – zawiązał je ksiądz Juliusz Kraziewicz w 1862 roku na Pomorzu (pierwsze KGW powstało cztery lata później). Z tego konfliktu panie wyszły jednak zwycięsko.
W międzyczasie koło się rozwijało i dzięki pomysłowości gospodyń, zdobywało pieniądze na dalszą działalność. Pani Karolina Marcinkiewicz, seniorka koła, świetnie to podsumowała podczas uroczystości: – Chociaż ciężko nam czasem było, to nie ma mocnych na kobiety! Bo jak kobieta się uprze to swoje osiągnie, to swoje zrobi! Podziękowała także panu Kazimierzowi Ściborowskiemu, wieloletniemu sołtysowi, za wsparcie i otuchę w trudniejszych momentach. Również ksiądz proboszcz Ryszard Dobosz nie ukrywał podziwu dla pań: – Koledzy z większych parafii często się dziwią, jak my to wszystko w Miąsem robimy! – A następnie dodał z uśmiechem, nawiązując do planów inwestycyjnych, które przedstawił wcześniej radny Mirosław Sobczak – Mam nadzieję, że Wiejski Dom Kultury powstanie zanim przejdę na emeryturę. Tymczasem niech Koło Gospodyń dalej się rozwija jak najprężniej, bo wszystkie panie są młode duchem.
Nasza redakcja również serdecznie przyłącza się do życzeń i dziękuje paniom z KGW Miąse za wspólnie spędzony czas!
JUBILEUSZU CZAS…
Panie z Koła Gospodyń Wiejskich Miąse i zespołu „Kalinki” mogliśmy bliżej poznać podczas listopadowego wyjazdu na jubileusz 150-lecie Kółek i Organizacji Rolniczych. Wspólny wyjazd był doskonałą okazją do integracji środowiska skupionego w okolicznych KGW. Takie imprezy, organizowane każdego roku, są świetną formą docenienia i uhonorowania kół aktywnie działających w terenie. W tym jubileuszowym wydarzeniu, połączonym z konferencją mającą na celu upamiętnienie bogatej historii Kółek i Organizacji Rolniczych oraz Kół Gospodyń Wiejskich, wziął udział europoseł Jarosław Kalinowski i prezes związku Władysław Serafin (na zdjęciu). Oprawę artystyczną wydarzenia zapewniły ludowe zespoły. Niezapomniany koncert zagrała Orkiestra Kurpiowska, która w ludowych strojach tworzy muzykę na dawnych, regionalnych instrumentach – m.in. akordeonach pedałowych. (MP)
Pół wieku Koła Gospodyń Wiejskich w Miąsem
Wspomina pani Jadwiga Morka, przewodnicząca koła: Nasze koło zawiązało się w 1962 roku przy Kółku Rolniczym. W ciągu 50 lat były dwie przewodniczące: 29 lat pełnię tę funkcję ja, a moja poprzedniczka i założycielka Janina Dybek – 21 lat. Te wszystkie lata to czas pracy, zwłaszcza zarobkowej – aby utrzymać naszą działalność. Kiedyś na przykład współpracowałyśmy z tłuszczańskim Kółkiem Rolniczym, które sprowadzało dla nas pisklęta – kurczaki, indyki, kaczki i gęsi, a my sprzedawałyśmy je mieszkańcom. Zorganizowałyśmy kurs szycia, masarski i wikliniarski. Dzięki pomocy gazety „Chłopska droga” zakupiłyśmy elektryczny szatkownik do kapusty. Pamiętam, że przyjechali kiedyś do nas pracownicy jednej z firm piwowarskich – mężczyźni na czas szatkowali i deptali kapustę, a kobiety robiły ciasto z marchwi tartej. W 1991 roku zorganizowałyśmy w naszej gminie pierwsze dożynki i festyn z zabawą. Za zarabiane przez różne kursy i inicjatywy pieniądze kupiłyśmy zastawę stołową, do wypożyczania na wesela oraz stroje dla naszego zespołu „Kalinki”, który powstał w 1986 roku.
Jesteśmy zapraszane do wielu miejscowości na różne imprezy i wydarzenia. Występujemy na scenie – dajemy koncerty, a kiedyś także kabarety. Na niektóre z nich były sprzedawane bilety, a pieniądze przeznaczano na ważne cele – np. pomoc dla dzieci niepełnosprawnych, budowę szkół i kościołów. Otrzymałyśmy szkatułkę laureata w kategorii „Animator Kultury”. Udzielamy się w projektach z dziećmi szkolnymi i Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Komentarze do artykułów: