ST 11 (79)/2013 Rowerem po Białorusi

Dodane w:: Kultura,Numer 11 (79) listopad 2013 |

W Bibliotece Publicznej w Tłuszczu w jesienny, listopadowy wieczór sala po raz kolejny wypełniła się po brzegi – mieszkańcy przyszli na spotkanie wplatające się w cykl podróżniczy trwający już od pięciu lat. Tym razem przenieśliśmy się na Białoruś…

Ryszard Mazurek i Marcin Dymiński w ciągu tygodnia przejechali 750 km po Białorusi. Była to dla nich okazja do poznania kultury, obyczajów i ludzi tam mieszkających

Ryszard Mazurek i Marcin Dymiński w ciągu tygodnia przejechali 750 km po Białorusi. Była to dla nich okazja do poznania kultury, obyczajów i ludzi tam mieszkających

Bohaterowie spotkania: Ryszard Mazurek z Tłuszcza i Marcin Dymiński, mieszkaniec Wołomina, opowiadali o swojej wyprawie na terytorium naszego wschodniego sąsiada – Białorusi, podczas której kierowali się śladami Adama Mickiewicza i Elizy Orzeszkowej. Ich przygoda trwała tydzień. Łatwo nie było – samo zdobycie rzetelnego i aktualnego przewodnika czy też mapy Białorusi jest w Polsce prawie niemożliwe. Granicę można przekroczyć pociągiem bądź korzystając z opcji „na stopa” – nie ma możliwości przejechania rowerem. Wbrew obawom okazało się to proste, podróżnicy wspomnieli tylko o wymianie zdań z polskimi celniczkami na granicy, które zdziwione, spytały czy nie ma innych, ciekawszych krajów do zwiedzania.

Białoruś jest krajem słabiej zaludnionym niż Polska. Jest to uciążliwe podczas sytuacji zgubienia drogi i poszukiwań osób orientujących się w okolicy. Najmocniej zapadła podróżnikom w pamięć „białoruska”: sympatia, serdeczność i pomoc okazywana na każdym etapie podróży. Opowieści towarzyszył pokaz zdjęć z 750 km trasy. Między innymi zobaczyć mogliśmy zakazaną, nieoficjalną flagę Białorusi używaną przez ruchy niepodległościowe.

Wyprawa rozpoczynała się w Grodnie, przebiegając przez Nowogródek, okolice jeziora Świteź oraz Brześcia. Specyfiką podróżowania po nieoszczędzonej przez historię Białorusi jest konieczność szybkiej obsługi waluty o bardzo dużych nominałach, co w humorystyczny sposób uczy dystansu do pieniędzy, które nie mieszczą się w portfelu a jednocześnie przedstawiają niewielką wartość. Brak monet sprawia, że stawy do których wrzuca się symboliczny „pieniążek na szczęście” wyklejone są papierowymi banknotami. Inne, wpadające w oko elementy białoruskiego krajobrazu, to niezwykła wręcz czystość i dbałość o najbliższe otoczenie, duża liczba świątyń prawosławnych oraz szacunek do tradycji i naszego państwa (przykładem może być duża ilość tablic w języku polskim). Uderza też brak billboardów reklamowych, mnogość pomników oraz innych „śladów historii”, w tym wielki sentyment do postaci Lenina, któremu praktycznie w każdym mieście poświęcona jest tablica, pomnik, skwer czy ulica.

Przeżycie wraz z bohaterami tego wieczoru jako przewodnikami podróży po wschodnich rubieżach, pozostawiło refleksję, że wiele jeszcze mamy do odkrycia w naszym sąsiedztwie. Niestety odkrywanie to utrudnia pielęgnowanie stereotypów i poszukiwanie inspiracji, emocji i naszych korzeni nie w tradycjach rodzimych, ale egzotycznych i odległych. Tym bardziej cenne są takie spotkania i opowieści, jak te przygotowane przez podróżników.

Anna Maziarz

 

Reklama

Dodaj komentarz