Interpelacje radnych
AUDYTOR WCIĄŻ NIEZNANY
Radny Robert Szydlik zapytał burmistrza, kto przeprowadzał w urzędzie audyt, gdyż jak podkreślił, jest to najwyraźniej „tajemnica pilnie strzeżona”.
Burmistrz Paweł Bednarczyk wyjaśnił, że do gminy wpłynął wniosek o udostępnienie takich informacji i w efekcie urzędnicy wystąpili do Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych z pytaniem czy imię i nazwisko osoby wykonującej audyt może zostań podane publicznie.
– Audyt prowadzi osoba fizyczna, a nie firma. Pani sobie zastrzegła, żeby nie udostępniać jej danych osobowych. Jeżeli GIODO stwierdzi, że takie dane podlegają upublicznieniu, na pewno je udostępnimy – obiecał burmistrz.
DROGA WEWNĘTRZNA
Radny Tadeusz Sasin zgłosił w imieniu państwa Ewy i Romana Kruk sprawę dotyczącą zapewnienia drogi wewnętrznej pieszo-jezdnej do posesji.
Burmistrz poinformował, że w przytoczonej przez radnego sprawie toczy się postępowanie cywilne i jest spór między sąsiadami. Zwrócił uwagę, że w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego obszar działki, o którym mówi radny jest przeznaczony pod ciąg pieszo-jezdny, ale gmina nie prowadziła regulacji jego stanu prawnego.
CZY E-URZĄD DZIAŁA?
Radna Danuta Opłotna poinformowała, że w czwartek wieczorem na wniosek mieszkanki zgłaszała za pośrednictwem formularza na stronie internetowej gminy awarię lamp na osiedlu Górki. W poniedziałek inna mieszkanka została w urzędzie poinformowana, że zgłoszenie radnej Opłotnej do urzędu nie wpłynęło.
– Czy działa ten nasz e-urząd czy nie? Bo wychodzi na to, że nie – podsumowała radna.
Burmistrz Paweł Bednarczyk odpowiedział, że sprawdzi tę informację.
MIESZKAŃCY BRONIĄ ŚWIETLICY
Przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Gajcy przekazał burmistrzowi pisma dotyczące świetlicy w Jasienicy, jakie wpłynęły do Rady Miejskiej od mieszkańców, a z którymi zapoznały się komisje rady.
Zapytania i wolne wnioski
NIE MA UCHWAŁY, NIE MA SORTOWNI?
Radny Stefan Mikiciuk zaapelował do burmistrza, żeby nie rezygnował ze wszelkich postępowań administracyjnych w kwestii budowy sortowni na terenie naszej gminy.
– [Sortownia] wcale nie musi być w Wólce Kozłowskiej – mówił radny Mikiciuk i poprosił o przedstawienie przez burmistrza „mapy drogowej” dotyczącej śmieci. Radny zwrócił uwagę na duże znaczenie problemu gospodarowania odpadami.
Burmistrz Paweł Bednarczyk wyjaśnił, że zapis dotyczył wszelkich postępowań, gdyż toczyły się dwa różne w tej samej sprawie. Następnie dodał, że radni nie wprowadzili do porządku obrad projektu uchwały, która pozwalała na dalszą realizację projektu przez Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, co w efekcie dyskwalifikuje wniosek.
– Ja jutro muszę wysłać pismo z uzupełnieniem. I napiszę w nim, że taka uchwała nie została podjęta. Ten wniosek po prostu zostanie z automatu odrzucony, jako że wymagane dokumenty nie zostały przedłożone – zapowiedział burmistrz. Zwrócił też uwagę, że można na ten temat rozmawiać, ale studium zagospodarowania przestrzennego uchwalane przez radę w 2006 r. nie wskazuje innych miejsc, gdzie taką działalność można by prowadzić. A jeśli takie inwestycje mają powstawać na terenie naszej gminy, to musi to być poprzedzone konsultacjami z mieszkańcami.
Następnie burmistrz przypomniał, że kilka lat temu mimo protestów podpisanych przez ponad 700 osób, nie zrezygnowano z zapisów o uciążliwych inwestycjach w studium dla obszaru Wólki Kozłowskiej.
LIPA I KŁAMSTWO
Mieszkaniec Wólki Kozłowskiej Zbigniew Szymaniak zwrócił uwagę, że radni zdejmując z porządku obrad uchwałę dotyczącą sortowni wykazali się pasywnością, gdyż nie przedstawili swoich stanowisk w tej sprawie. Mieszkaniec zwrócił uwagę, że radni poprzedniej kadencji uchwalali plan gospodarki odpadami na najbliższe lata i wówczas rada miejska dała przyzwolenie na budowę sortowni i kompostowni.
Przewodniczący Rady Krzysztof Gajcy upomniał mieszkańca, żeby zadał konkretne pytanie lub złożył wniosek. Ten w odpowiedzi zwrócił uwagę, że wniosek o założenie lampy na słupie to jest prosta sprawa, tu zaś sytuacja jest bardziej skomplikowana i wymaga wyjaśnienia. Pan Szymaniak podkreślił, że radni powinni doskonale znać wniosek o dofinansowanie budowy sortowni, rekultywacji składowiska i raport oddziaływania na środowisko. W tym momencie przewodniczący ponownie próbował dyscyplinować mieszkańca. Pan Zbigniew Szymaniak kontynuował jednak zwracając uwagę, że radni „nic nie zrobili, aby zaktualizować raport oddziaływania na środowisko i wniosek o dofinansowanie projektu”, gdyż jest tam – jak to określił – „dużo nieprawdy”.
Przewodniczący Rady ponownie zwrócił uwagę panu Szymaniakowi, aby zadał pytanie lub zgłosił wniosek. W rezultacie mieszkaniec powiedział, że popiera wniosek burmistrza o zrezygnowanie z realizacji tej inwestycji i składa wniosek o jak najszybszą rezygnację z dofinansowania, aby była szansa na przyznanie tych pieniędzy innej gminie.
– Jutro pojadę osobiście, na swój koszt, do Mazowieckiej Jednostki i przedstawię osobiście te bzdury, którymi się posługiwała w przydzielaniu środków. To lipa, kłamstwo! – mówił oburzony mieszkaniec.
Następnie głos zabrał obecny na sesji wójt gminy Zabrodzie Adam Ołdak. Zwrócił uwagę, że należy zrozumieć mieszkańców, którzy nie chcą mieszkać w bezpośrednim sąsiedztwie sortowni.
– Problem polega przede wszystkim na braku kontaktów z mieszkańcami. Na etapie planowania należało rozmawiać z ludźmi i wtedy się z nimi spotykać – tłumaczył wójt. Podkreślił również, że jak to określił w wypowiedzi dla TVP Info przewodniczący Krzysztof Gajcy, wysypisko było „półdzikie”. Wójt Adam Ołdak zaapelował o rezygnację z tej inwestycji i dodał, że gmina Zabrodzie i jej mieszkańcy będą utrudniać budowę sortowni. Zaznaczył też, że wszystkie te procedury kosztują i nie warto gminy Tłuszcz narażać na niepotrzebne koszty.
– W mojej ocenie nie ma sensu kopać się z mieszkańcami. Mieszkańcom nie chodzi o to, żeby się z państwem skłócić, tylko żeby żyć w godziwych warunkach – zakończył wójt Zabrodzia, a na sali rozległy się oklaski.
Przewodniczący Rady odniósł się do wypowiedzi wójta Adama Ołdaka i wyjaśnił, że rada nie podejmowała uchwały, aby tę inwestycję realizować. W odpowiedzi wójt Zabrodzia podkreślił, że inwestycja jest zapisana w budżecie, a burmistrz jest zobowiązany uchwałę budżetową wykonywać. Wójt zwrócił uwagę, że radni nie przedstawili swoich argumentów ani stanowisk.
Burmistrz Paweł Bednarczyk powiedział, że nie może sam zrezygnować z realizacji wniosku. Następnie zacytował wypowiedzi z protokołów komisji, które mówiły o tym, że radni chcieli, aby projekt był realizowany.
ŚMIECIOWA GANGRENA
Radny Dariusz Kur zwrócił uwagę, że sam mieszka w odległości ok. kilometra od składowiska odpadów. Radny podkreślił, że jeśli od samego początku prowadzono by rozmowy z mieszkańcami, nie doszłoby do zablokowania tej inwestycji.
– Są protesty i będą protesty. My na pewno tego nie zmienimy – podsumował radny.
Mieszkaniec Wólki Kozłowskiej Zbigniew Szymaniak w odpowiedzi na wystąpienie radnego Kura przywołał jego zapewnienia o „poparciu sześciu radnych dla uchwały burmistrza o rezygnacji z budowy sortowni”.
– Którzy to są, tych sześciu, którzy dzisiaj milczą? Niech pan wskaże tych sześciu, którzy zmienili zdanie. To byli zapewne koledzy z pańskiego klubu! – mówił nie kryjąc oburzenia Zbigniew Szymaniak.
Następnie głos zabrał były radny Zbigniew Pożarko, mieszkaniec Jarzębiej Łąki.
– Temat wysypiska musi być w tej gminie ostatecznie zamknięty. Mieszkańcy tam się nie zgodzą na żadne rozwiązania śmieciowe. W przeszłości mieli obiecane, że tam będą tereny rekreacyjne, które będą zwiedzać wycieczki – mówił Zbigniew Pożarko. Poinformował taż zebranych, że od 2005 roku mieszkańcy bardzo licznie protestowali przeciw działalności wysypiska. Były radny zwrócił uwagę, że tylnymi drzwiami wprowadzono do studium i strategii zapisy, które umożliwiły w dalszym ciągu gospodarkę odpadami na tym terenie. W momencie gdy Zbigniew Pożarko czytał uchwałę mieszkańców wsi Jarzębia Łąka w sprawie wysypiska śmieci, przewodniczący rady przerwał i zaznaczył, że te informacje dotyczą przecież wysypiska a nie sortowni. W odpowiedzi były radny podkreślił, że wysypisko w dalszym ciągu zagraża zdrowiu, gryzonie roznoszą zarazę, a śmieci zanieczyszczają wodę. Mieszkańcy zaś tracą, gdyż wartość ich działek spada. Przewodniczący rady podjął kolejną próbę przerwania wypowiedzi pana Pożarki, jednak na sali podniosły się głosy w jego obronie. Pan Pożarko kontynuował dowodząc, że tereny wokół wysypiska ulegają degradacji i nie przynoszą zysków gminie.
– Proszę państwa! To jest wielki zakład utylizacji! Ta kompostownia to jest tylko wstawienie nogi między drzwi dla lobbystów, którzy tam chcą wjeżdżać ze śmieciami! – nie krył wzburzenia pan Pożarko. – Dosyć tej gangreny śmieciowej w naszej gminie!
Następnie przewodniczący rady Krzysztof Gajcy kolejny raz podjął próbę zakończenia wypowiedzi Zbigniewa Pożarko i w wyniku powstałego zamieszania głos zabrała mieszkanka Wólki Kozłowskiej Anna Szymaniak. Zwróciła uwagę, że większość mieszkańców oraz radni nie znają tego problemu i nie czytali dokumentacji.
Do głosu ponownie doszedł Zbigniew Pożarko, który poinformował, że przeczytał wszystkie protokoły z posiedzeń komisji i na żadnej nikt nie zabierał głosu w sprawie zakładu utylizacji. Podkreślił, że nasza gmina powinna się rozwijać, a śmieci powinniśmy wysyłać gdzieś indziej.
POTRZEBNA MĘSKA DECYZJA
Wójt Zabrodzia Adam Ołdak zapytał, czy radni czytali raport oddziaływania na środowisko. Następnie przytoczył sformułowania z dokumentu, które nie odpowiadają prawdzie. Zwrócił uwagę, że według założeń, dużą część materiałów przywożonych do kompostowni będą stanowiły osady z oczyszczalni ścieków, zaś odcieki z kompostowni będą odprowadzane na nieczynne składowisko w celu zmniejszenia pylenia i biodegradacji.
– Proszę się ludziom nie dziwić, że tego nie chcą – mówił wójt Zabrodzia. Później zaapelował o podjęcie „męskiej” decyzji i rezygnację z tej inwestycji.
Pani Anna Szymaniak z Wólki Kozłowskiej w imieniu mieszkańców sprzeciwiła się budowie sortowni. Zwróciła uwagę, że jest wola, aby okoliczne tereny przeznaczyć pod rekreację. Podkreśliła, że okolica jest piękna, lecz zdegradowana i rekultywacja powinna przywrócić naturalne środowisko.
– Na nic pieniądze, które były przeznaczone na rekultywację! A to były duże pieniądze! Oczywiście, one nie są z waszej kieszeni… – mówiła mieszkanka zwracając uwagę, że kolejne śmieciowe inwestycje przeczą sensowi rekultywacji tego terenu. Zarzuciła radnym to, że według niej przychodzą nieprzygotowani na sesje i komisje, a dodatkowo chcieli się wybrać do Wiednia, żeby zwiedzać tamtejszą sortownię.
Pani Szymaniak dodała, że burmistrz nie może być w swoim działaniu osamotniony i zaapelowała do radnych o definitywne odstąpienie od realizacji budowy sortowni i kompostowni. Jej wypowiedź zakończyły brawa.
PONAD ĆWIERĆ WIEKU WALKI O DROGĘ
Pani Helena Kruk ze Społecznego Komitetu Budowy Drogi Kury-Rudniki podziękowała za przekazanie gruzu na utwardzenie nawierzchni.
Następnie mieszkanka zwróciła uwagę, że połowa mieszkańców Rudników ma ponad dwa kilometry do najbliższej drogi asfaltowej, część z nich na asfalt czeka już 30 lat. Mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce i powołali społeczny komitet na rzecz budowy drogi, otrzymali z urzędu wsparcie w postaci 250 ton gruzu, który sami we własnym zakresie załadowali, przewieźli i rozładowali utwardzając drogę. Ostatnio urząd posypał drogę drobnym leszem.
– Jesteśmy w kolejce, żeby położyć asfalt na tej drodze. Uzyskaliśmy aprobatę dla naszego działania, co było dla nas nadzieją, że jest to możliwe do zrobienia – mówiła przedstawicielka komitetu. Zwróciła uwagę, że mieszkańcy złożyli wniosek do budżetu na wykonanie tego odcinka drogi. Jednak gdy ostatnio przedstawiciele komitetu byli u burmistrza, dowiedzieli się, że nie ma dla nich pieniędzy.
– Przeanalizowałam wydatki w budżecie na 2012 rok i apeluję: panie burmistrzu, nam na rozpoczęcie wystarczy jeden procent wydatków, jakie są w planie, czyli około 50 000 zł – mówiła pani Kruk, a głos z sali wtrącił, że będą przecież oszczędności w wyniku rezygnacji z budowy sortowni.
Pani Kruk zwróciła uwagę, że droga jest warunkiem rozwoju miejscowości. Wskazywała, że dla gości gospodarstwa agroturystycznego tumany kurzu są odstraszające. Stwierdziła, że w bieżącym roku komitet wykonał społecznie prace o wartości około 20 tysięcy złotych. – Dodatkowo udrożniliśmy około 350 metrów rowów. Uważam, że to powinna być zachęta dla pana burmistrza, żeby nas wesprzeć. A jak wyszłyśmy we wtorek od pana, to byłyśmy rozgoryczone… – tłumaczyła, nie kryjąc przeżytego zawodu, przedstawicielka komitetu.
Pani Kruk podkreślała, że mieszkańcom zależy, żeby zrobić chociaż pierwszy, kilometrowy odcinek. Zwróciła uwagę, że prace społeczne są prowadzone przy tej drodze już drugi raz – 30 lat temu mieszkańcy szpadlami wykopali 350 metrów rowu.
– To jest dziura zabita dechami. Apeluję do pana burmistrza o odetkanie tej dziury – mówiła mieszkanka dodając, że wieś się wyludnia. Na koniec pani Kruk zapowiedziała, że komitet społeczny się nie rozwiąże i będzie działać aż do skutku.
– Jest mi bardzo przykro, że panie wyszły ode mnie rozgoryczone… – rozpoczął swoją odpowiedź burmistrz, na to od razu padła riposta ze strony pani Heleny Kruk. – Ale tak było: zlekceważone i rozgoryczone…
Burmistrz stwierdził, że takie określenie jest dla niego krzywdzące i poprosił o postawienie się na miejscu burmistrza, do którego zwracają się mieszkańcy z bardzo wielu miejscowości.
– Czuję się trochę nie tak, bo nie wydaje mi się, żebym państwa lekceważył w jakikolwiek sposób – dodał burmistrz.
– Czekacie, aż się wszyscy tam powykańczają, [wieś] zarośnie brzózkami i wioski Rudniki już nie będzie. Dzisiaj jest 60 osób, potem będzie 30, a później już nikogo… – odpowiedziała, nie kryjąc oburzenia pani Kruk.
Burmistrz zwrócił uwagę, że wszystko będzie zależało od wykonania budżetu i możliwości finansowych. – Jeśli tych pieniędzy będzie więcej, to będziemy je dalej przeznaczać na inwestycje. Takie sformułowania są dla mnie osobiście krzywdzące. Czasami tak jest, że nie wszystko się podoba… – zakończył dyskusję burmistrz.
ORKA NA PARKINGU
Następnie burmistrz Paweł Bednarczyk zwrócił się do komendanta policji z prośbą o przyjrzenie się temu, co dzieje się w godzinach wieczornych na terenie nowego parkingu – a szczególnie na kręcenie „bączków” przez młodzież.
– Jak młodzież chce sobie orać, to niech kupi traktor i orze pole. Natomiast wydaje mi się, że parking służy dla mieszkańców, żeby mogli w sposób bezpieczny pozostawić swój samochód w tamtym miejscu – zauważył burmistrz.
WODOCIĄGI CORAZ BLIŻEJ
Przewodniczący Rady Osiedla Długa i Bolesława IV Stefan Dobczyński zapytał, kiedy będzie wodociągowane centrum Tłuszcza.
Burmistrz wyjaśnił, że po uzupełnieniu niezbędnych dokumentów w ciągu 21 dni zostanie podpisana umowa na dofinansowanie tej inwestycji.
SOŁTYS Z RADNYMI JAK RADNI Z BURMISTRZEM
Sołtys Stasinowa Jerzy Więch zwrócił uwagę, że burmistrz przy budżecie musi brać pod uwagę zdanie radnych i zapytał, czy radny nie powinien konsultować wydatków w swoim okręgu z sołtysem.
Burmistrz wyjaśnił, że prawo do przedstawienia projektu budżetu i zmian w budżecie należy do wyłącznych kompetencji burmistrza.
– Nie jest tak, że radny przyjedzie i powie: ja chcę to i już tak ma. Na temat budżetu już rozmawialiśmy wielokrotnie. Zasady są zmienione. Niestety, większość radnych jest niezadowolona, bo każdy chciałby u siebie jak najwięcej. Natomiast w przyszłym roku priorytetem jest duży projekt wodociągowo-kanalizacyjny i pod niego cały budżet jest ustalony – podkreślił burmistrz.
Sołtys Jerzy Więch zapytał, kiedy będzie dokończone utwardzenie drogi, gdyż zostało do wykonania 70 metrów. Sołtys podkreślił, żeby jasno powiedzieć, czy i w ogóle ta droga zostanie dokończona.
SPOSÓB NA PROGI
Mieszkanka osiedla Górki Regina Perkowska poruszyła temat uszkodzonego progu zwalniającego, zgłoszonego przez radną Danutę Opłotną do naprawy.
– Ten próg nie został naprawiony, ale ja czytając protokoły z komisji zainteresowałam się wypowiedzią pana Gołosia, że progi spowalniające przeszkadzają w odśnieżaniu – mówiła pani Perkowska i zwróciła uwagę, że za montażem progów przemawia jednak więcej korzyści. – Jeśli te progi są niepotrzebne lub położone w niewłaściwych miejscach, czy przeszkadzają w odśnieżaniu… Ja przepraszam panie burmistrzu, mam propozycję: zdemontować i wystawić na allegro. Zarobimy! – podsumowała z przekąsem mieszkanka Górek.
Po tym Przewodniczący Rady zamknął sesję.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Niezły kabaret cała ta sesja. I bilety za free. Trzeba będzie uczęszczać, zawsze to jakaś rozrywka.
Tylko kiedy te godziny sesji będą popołudniowe jak to w kampanii deklarował Bednarczyk?
Ten P. Szymaniak to przypadkiem nie ten sam co za czasów P.Klocka był w zarządzie i przyczynił się do uruchomienia, a następnie wydzierżawienia tego całego wysypiska? Bo jeśli tak (?), to można powiedzieć, że to wysypisko to jakby jego “dziecko”.
Onufry
20/12/2011 19:53
A na Wagance asfalt wymaga pilnego remontu. Co zgłaszałem e.Tłuszcz (do drogowego i do burmistrza) wniosek taki że e.urząd nie pracuje.
kazimierz
02/01/2012 23:20