Rysie to niewielka miejscowość położona między Tłuszczem a Jarzębią Łąką. Od wakacji działa tam świetlica wiejska – utworzona dzięki staraniom mieszkańców, którzy postanowili wziąć sprawy we własne ręce i stworzyć miejsce, jakiego im we wsi od dawna brakowało.
Nie ma co się oszukiwać – miejsc, gdzie dzieci po szkole nie mają co robić, a dorosłym pozostaje oglądanie telewizji lub koczowanie z piwem pod płotem, w naszej gminie jest wiele. Także we wsi Rysie było podobnie. Do czasu, kiedy to Dorota Walaśkiewicz, prezeska Stowarzyszenia AXA wpadła na pomysł, żeby w budynku po zlikwidowanym barze stworzyć… świetlicę wiejską. Koncepcja zyskała najpierw poparcie pozostałych członków stowarzyszenia, a następnie mieszkańców sołectwa. Po udanych negocjacjach z samorządem, gmina Tłuszcz wynajęła pomieszczenia po byłym barze i udostępniła stowarzyszeniu na prowadzenie w nim zajęć.
APETYT ROŚNIE W MIARĘ JEDZENIA
Obok budynku utworzono także plac zabaw. Sławomir Walaśkiewicz, sołtys opiekujący się świetlicą, mówi: – W sumie to od tego placu wszystko się zaczęło. Z inicjatywy mieszkańców ze środków funduszu sołeckiego kupiliśmy zabawki i inne urządzenia. Apetyt rósł nam w miarę jedzenia i właśnie dlatego dalszym krokiem było utworzenie w naszej wsi świetlicy.
Trzeba przyznać, że zajęcia prowadzone w świetlicy spotykają się z bardzo dużym zainteresowaniem. Czasem w odwiedziny przyjeżdżają goście z innych miejscowości – Mokrej Wsi, Chrzęsnego, Dobczyna, a nawet z Wołomina. Największą popularnością cieszy się decoupage, czyli sztuka ozdabiania przedmiotów wzorami wyciętymi z papierowych serwetek. Pani Katarzyna, mieszkanka Rysia nie ukrywa: – Bardzo mi się tu podoba, jest czym zająć czas. Nie siedzi się przed komputerem czy telewizorem. Moja córka przychodzi do świetlicy po szkole, odrabia lekcje i wcale nie chce wracać do domu. Ja z kolei uczestniczę w zajęciach decoupage, w warsztatach sztuki bożonarodzeniowej i rękodzieła. Przychodzę tu razem z córką. Ona może się pobawić, a ja – coś ładnego stworzyć.
Oprócz wspomnianych warsztatów, w świetlicy działa kółko brydżowe i nordic walking (wędrówki z kijkami). To jednak nie wszystko. Bożena Muszyńska, opiekunka świetlicy, opowiada: – Staramy się szukać talentów. Dziś gościmy panią, która tworzy niesamowite obrazy długopisem. Wcześniej zaprosiliśmy pana listonosza, który rysuje ołówkiem. Zorganizowaliśmy zajęcia ze stylistką – panie mogły się dowiedzieć, jak malować się i ubierać, by wyglądać atrakcyjnie. Ze świetlicy korzysta też grupa mieszkanek, które co jakiś czas się tutaj po prostu spotykają. Pieką ciasta i rozmawiają przy herbacie. Na dzieci odwiedzające świetlicę, oprócz zabawy, czekają też zajęcia edukacyjne. Wspólnie czytamy, dzieci mają czas, żeby odrobić lekcje. To ogromna satysfakcja być świadkiem postępów, jakie czynią – dodaje pani Bożena.
WSPÓLNYMI SIŁAMI
Opiekunowie mają świadomość, że to dopiero początki działania świetlicy. Coraz więcej osób zauważa, że we wsi dzieje się coś ciekawego i zagląda tu z zainteresowaniem. Także młodzież – w świetlicy jest stół bilardowy, pozyskany od sąsiada pana Walaśkiewicza. – Wyposażenie to zasługa pana Sławka, naszego sołtysa. Co jakiś czas zdobywa dla świetlicy coś nowego. Lokal wyremontowaliśmy również własnymi siłami. Mamy grupę członków stowarzyszenia, na którą zawsze możemy liczyć – mówi pani Bożena.
Opiekunowie świetlicy, zapytani o przepis na sukces, przyznają, że wybudowanie czy zaadaptowanie budynku to dopiero pierwszy krok. Najważniejsze jest to, żeby oferta świetlicy trafiała w potrzeby mieszkańców, żeby to miejsce „żyło” i wyzwalało nową społeczną energię. A jeśli znajdzie się grupa osób, która chce coś razem robić – to wspólnie z łatwością przezwyciężą wszelkie trudności.
Komentarze do artykułów: