WIEŚCI Z BOISKA: podcięte skrzydła… Radzymin zdobyty!

Dodane w:: Numer 51 (październik 2011) |

PODCIĘTE SKRZYDŁA

PKS RADOŚĆ – TKS BÓBR TŁUSZCZ 2:0 (0:0)

Po słabym meczu przeciw Legionovii przyszedł czas na wyjazd do Radości, na mecz z drużyną, która nie straciła jeszcze punktów i plasuje się na drugim miejscu w tabeli. Faworyt mógł być zatem tylko jeden – gospodarze.

Tymczasem w pierwszej połowie wszyscy przecierali oczy ze zdziwienia, bo drużyną, która rządziła niepodzielnie na placu boju były… tłuszczańskie Bobry. Gospodarze praktycznie nie istnieli. Gdyby (minimalizując) przegrywali do przerwy 0:2, mogli by mówić o wielkim szczęściu. Bobry stwarzały sobie liczne, klarowne sytuacje. Po jednej z nich Damian Stachurski obił poprzeczkę, kilku innych nie udało się sfinalizować. 0:0 do przerwy i ogromny niedosyt w ekipie z Tłuszcza.

Po przerwie wydawało się, że Bobry mają wszystko pod kontrolą. W 10 minucie drugiej połowy miała miejsce przełomowa akcja meczu. Adam Nasiadka wdał się we własnym polu karnym w drybling z napastnikami gości, stracił piłkę jak trampkarz i niestety, straciliśmy „frajerską” bramkę. Po tym kuriozalnym golu Bobrom opadły skrzydła. Mimo, że ruszyli do ataku, próbując odwrócić losy meczu, to nie była już ta sama drużyna, która rządziła niepodzielnie w pierwszej połowie.

Nasi piłkarze atakowali otwierając się, czym stwarzali gospodarzom okazję do kontrataków. Jedna z nich dobiła Tłuszczan, i niestety po meczu, w którym byli zespołem zdecydowanie górującym nad przeciwnikiem pod każdym względem, z wyjątkiem skuteczności… Musieli uznać wyższość rywala.

Jeden z kibiców drużyny z Radości podsumował mecz jednym zdaniem: „byliście lepsi, ale jak traci się takie bramki, jak ta na 1:0, to meczu już wygrać nie można…”.

Cóż taka nieprzewidywalna potrafi być piłka.

NARESZCIE!

TKS BÓBR TŁUSZCZ – OKS START II OTWOCK 5:1 (2:1)

Nareszcie Bobry zagrały tak, jak chcielibyśmy, aby grały zawsze. Od początku meczu wyraźną przewagę uzyskują piłkarze TKS-u, i pomimo, że pierwsi tracą gola, ani przez moment nie tracą kontroli nad meczem. Wydawać by się mogło, że po utracie bramki do gry Bobrów wkradnie się nerwowość. Nic takiego nie ma jednak miejsca. Akcje budowane są od tyłu, zawodnicy pokazują się na pozycjach, dzięki czemu nasi zawodnicy uzyskują przygniatającą przewagę, zaś goście powoli tracą siły. Bardzo dobre zawody rozgrywa Paweł Wołosiewicz, po faulu na którym sędzia nie ma wątpliwości i odgwizduje rzut karny. Pewnym egzekutorem jedenastki Paweł Dzięcioł i mamy remis 1:1. Chwilę przed przerwą z rzutu wolnego, który egzekwowany jest niemalże z końcowej linii boiska, tuż koło narożnika boiska – Adrian Dąbrowski wyprowadza Bobry na prowadzenie, uderzając niczym Ludo Obraniak. Nie bez winy był w tej sytuacji bramkarz z Otwocka, ale to już nie nasze zmartwienie.

Po przerwie „koncert” TKS-u trwa w najlepsze. Czarek Nagraba wykłada swoistą „patelnię” Adrianowi Dąbrowskiemu, który uderzając do pustaka zdobywa trzecią bramkę. Na 4:1 podwyższa kapitalną „solówką”, mijając trzech zawodników gości, wraz z bramkarzem, Paweł Dzięcioł. Dobija gości uderzając wspaniale z ostrego kąta Bartosz Matejak, wychowanek trenera Pawła Fydryszka, ustalając wynik meczu na 5:1 dla tłuszczańskich Bobrów.

Bobry w efekcie odnoszą zdecydowane i przekonujące zwycięstwo, a gra i styl wreszcie mogą zadowolić. Nareszcie widać, że TKS był drużyną i zagrał tak, jak chcieli by go oglądać kibice. Zdecydowanie i z polotem. I co najważniejsze, piłkarze wyszli na boisko z nastawieniem na wygraną i wiarą we własne umiejętności.

 SZKODA…

 VICTORIA ZERZEŃ – TKS BÓBR TŁUSZCZ 1:0 (0:0)

mecz rozegrany w Tłuszczu – Victoria w roli gospodarza

Wielka szkoda – Bobry straciły punkty, choć wcale tak nie musiało być. Całe spotkanie miało niezwykle wyrównany przebieg jednak to piłkarze Victorii, grali w sposób nieco bardziej poukładany. Mecz był zacięty, piłkarze walczyli na granicy faulu, ale czysto. Gra prowadzona była fair, choć zdarzały się wyjątki. Raz zawodnikowi z Zerzenia „zagotowała się” głowa i brutalnie potraktował zawodnika TKS-u. Sędzia po krótkiej konsultacji z bocznym arbitrem podjął, jak najbardziej słuszną decyzję, i gospodarze musieli grać w dziesięciu.

Mecz mógł potoczyć się inaczej. Bobry zdobyły z rzutu wolnego prawidłową bramkę, jednak sędzia z wiadomych sobie przyczyn gola nie uznał. Był rzut wolny pośredni. Do piłki podszedł Adrian Dąbrowski i huknął na bramkę, piłka otarła się jeszcze o rękawice golkipera i zatrzepotała w siatce. Bramka jak najbardziej prawidłowa. Gospodarze na dziesięć minut przed końcem, grając w osłabieniu po stracie piłki na lewym skrzydle przez Jacka Witka zdołali wyprowadzić kontratak, który przesądził o losach rywalizacji.

Tłuszczanie grając u siebie, w roli gości, musieli uznać wyższość gospodarzy. Szkoda bo przeciwnicy byli, jak najbardziej w naszym zasięgu. Pozostał niedosyt i punktów trzeba będzie szukać w kolejnych meczach.

NIEPODZIELNA DOMINACJA

 

TKS BÓBR TŁUSZCZ – DRUKARZ WARSZAWA 2:0 (0:0)

Tym razem do Tłuszcza zjechała drużyna prowadzona przez byłego zawodnika warszawskiej Legii – Kazimierza Budę. Drużyna, która dotychczas zwyciężała czterokrotnie, raz remisowała i odnotowała dwie porażki.

Od początku tempo dyktują piłkarze tłuszczańskich Bobrów, których dominacja nie podlega jakiejkolwiek dyskusji. Ataki Tłuszczan napędzają: Paweł Dzięcioł, Adrian Dąbrowski, Jacek Witek oraz toczący heroiczną walkę z obrońcami gości Maciek Wardaszka. Mimo, że gra Drukarza, słynącego ze znakomitej pracy z młodzieżą, jest uporządkowana, to jedyne co rzuca się w oczy, to rosnąca z minuty na minutę przewaga gospodarzy. Bardzo dobrze grają obrońcy TKS-u, którzy akcje zaczepne piłkarzy Drukarza likwidują już w ich zalążku. Znakomicie dysponowany jest w bramce Tomek Lech. Ten splot okoliczności sprawia, że i grający w przodzie zawodnicy czują się coraz pewniej. Gol dla gospodarzy wydaje się być kwestią czasu.

Druga połowa to ciągle rosnąca przewaga Bobrów, która z minuty na minutę staje się coraz bardziej widoczna, momentami wręcz miażdżąca. Zbliża się 60 minuta meczu. Rzut rożny. Do narożnika boiska zmierza Radek Benbenkowski. Dośrodkowuje w pole karne, a tam fenomenalną, filmową wręcz, główką popisuje się Maciek Wardaszka otwierając wynik meczu. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Teraz powinno grać się łatwiej, i tak jest w rzeczywistości. Przewaga TKS-u ciągle wzrasta. Kolejne gole nie padają, mimo że sytuacji z minuty na minutę… coraz więcej. Wreszcie na strzał zza linii 16 metra decyduje się Łukasz Sasin, precyzyjny – plasowany strzał daje Bobrom spokój, i pewność – 2:0. W tym meczu zwycięzca może być tylko jeden. To TKS Bóbr Tłuszcz, który rozgrywa najlepszy mecz w tym sezonie! Aż żal, że zaledwie „garstka” kibiców zobaczyła tak grającego Bobra. Drużyna gości w tym meczu – nie istniała, i gdyby TKS zagrał skuteczniej skończyło by się pogromem. Tak trzymać.

RADZYMIN ZDOBYTY!

 

RKS MAZUR RADZYMIN – TKS BÓBR TŁUSZCZ 0:2 (0:1)

 Piłkarze tłuszczańskich Bobrów pewnie pokonali w Radzyminie miejscowego Mazura 2:0. To, że zwyciężyli tylko 2:0 zawdzięczają niskiej skuteczności. Na każdym centymetrze boiska niepodzielnie rządzili goście. Przewaga była bezdyskusyjna do tego stopnia, że bezradni piłkarze Mazura grali niezwykle brutalnie, prowokując często naszych zawodników. Nasi pokazali jednak, że przyjechali grać w piłkę, a nie kopać się, kto kogo mocniej. Szkoda, że Bobry nie znokautowały rywala, bo sytuacji ku temu było całe mnóstwo.

W pierwszej odsłonie bramkę zdobył Patryk Babańczyk wyprowadzając TKS na prowadzenie. Piłka odbiła się najpierw od poprzeczki, ale nasz zawodnik był tam, gdzie być powinien i po chwili zatrzepotała ona w siatce, a on utonął w ramionach kolegów. Mazura dobił grający do niedawna w Lidze Bobra (gra tam jeszcze wielu bardzo ciekawych zawodników) Konrad Bylak, który z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam, po świetnym prostopadłym podaniu Pawła Dzięcioła. „Kondziu” siał spustoszenie w defensywnych szeregach gospodarzy, był dynamiczny, zwrotny i gdyby postarał się bardziej mógłby ustrzelić hat tricka, ale nie wybrzydzajmy, wszak nareszcie Radzymin został zdobyty, a Bobry dopisują kolejne trzy oczka. I o to chodzi!

  • Tomasz Bogusiewicz

Reklama

Dodaj komentarz