ST 8 (88)/2014 JEST JESZCZE DUŻO DO ZROBIENIA – wywiad z radnym T. Sasinem

Radny Tadeusz Sasin, fot. MP

Radny Tadeusz Sasin, fot. MP

Z radnym Tadeuszem Sasinem o samorządzie, aktywności społecznej i przyszłości tłuszczańskiego muzeum rozmawia Maciej Puławski

Od ilu lat jest Pan radnym miejskim?

Jestem trzecią kadencję radnym w Tłuszczu bez przerwy. Dwie kadencje za burmistrza Jana Krzysztofa Białka i teraz mija ostatnia moja kadencja.

Nie będzie Pan już startował?

Tak, nie przejęzyczyłem się. To moja ostatnia kadencja. Od 1952 roku prowadzę dokumentację fotograficzną, zbieram notatki. Muszę to uporządkować. Na razie czasu na to brak. Miałem pasiekę, a w niej 22 ule. W tej chwili mam tylko jeden. Pszczoły uciekły, padły bez pokarmu, inne z niedopilnowania… Niech decyzję w sprawie muzeum podejmie władza. Chciałbym żeby był dobry następca.

Jak Pan podsumuje swoje dokonania jako radnego?

Jako radny od początku zamierzałem po pierwsze: przez wszystkie kadencje, od początku do końca, patronować młodzieży i dzieciom. Tak to czyniłem i czynię do dnia dzisiejszego. Stawiałem też na kulturę. Ktoś może powiedzieć, że my tu – w muzeum – robimy jakieś błahe rzeczy… Tak nie jest. Jeżeli 1 sierpnia pan burmistrz poprosił, żeby zrobić wystawę o Powstaniu Warszawskim, w obchody włączyła się młodzież, przy pomniku o godzinie W, włączono alarmy, syreny… Młodzież na jezdni, tuż przed pomnikiem, rozpaliła biało-czerwone świece dymne…

Tylko samochody przejeżdżały, nawet się nie zatrzymywały. A wiem, że np. nad morzem, jak zawyła syrena wszyscy stali na baczność. Jest potrzeba wychowania w duchu patriotycznym tu w naszym środowisku. Jestem dumny, że w organizację włączyła się młodzież. To świadczy o tym, że nasza praca przynosi efekty. Ale jest jeszcze dużo do zrobienia.

Jako radny, wspólnie z burmistrzem Janem Krzysztofem Białkiem, wzięliśmy sobie za cel, aby każda szkoła miała swojego patrona. Zajęło to ładnych parę lat i dziś wszystkie nasze placówki oświatowe mają swoich patronów i ja jestem z tego zadowolony.

Kolejny cel, jaki sobie stawiałem jako radny, to wyszukiwać wśród naszej społeczności talenty i zachęcać do działania. No przecież kto by odkrył pana Stanisława Barcza – „betoniarz” na niego mówili, co on tylko pomniki stawia… Potem jeździliśmy na różne festyny, imprezy, a ludzie chcieli kupić jego rzeźby. Promowałem wielu lokalnych twórców i ciekawych ludzi.

Jako radny chcę Panu powiedzieć, że ciągnę to Towarzystwo, bo zobowiązałem się. Natomiast robię to ostatkiem sił. Niestety, niektóre osoby taktują to społeczne muzeum jak instytucję. Nie chcę podawać konkretnie, ale przychodzą i mówią „proszę mi przygotować taką i taką teczkę”, „proszę mi przygotować takie i takie zdjęcia”. Ja przygotuję, ale to wymaga czasu.

Co się stanie z muzeum jak Pan nie będzie już radnym? Nie obawia się Pan o przyszłość tego miejsca?

Jako radny zobowiązałem się do końca kadencji muzeum prowadzić. Zobowiązałem się rozliczyć z projektów i programów, jakie żeśmy podjęli. Przy okazji na marginesie powiem, że na całym świecie jest szacunek dla społeczników, ale takiej głupoty w wymaganej dokumentacji jak w Polsce ciężko się doszukać. Mogę otwarcie powiedzieć: realizując różne projekty i pomysły, 85% to jest papierowej dokumentacji, a 15% wartości to działania. A powinno być odwrotnie! Ci biurokraci, którzy żądają tych wszystkich kwitów, niech by chociaż z pół roku popracowali społecznie, to wiedzieliby co to jest.

Ja jestem radnym. Nigdy nie uzyskałem grosza z tego, że mam diety. Nigdy. Żona może potwierdzić. Nie będę tu wymieniał, w co wkładamy w muzeum pieniądze, kto tu pierze firanki, ręczniki itd. Jakim kosztem. Spotkania, przyjęcia, poczęstunek… za czyje pieniądze? Za moje – wszyściuteńko.

W tej chwili przygotowuję sześć tematów na przyszły rok pomimo, że mogę już nie być w muzeum – przekaże je oczywiście. Jeżeli się znajdzie chętny… A wszyscy są chętni, tylko za pieniądze… Jeżeli nie, to ja sobie zażyczę jakąś kwotę. To jest do uzgodnienia. Najlepiej byłoby gdyby jakiś procent był odprowadzany na ZUS, żebym miał chociaż jakąś rekompensatę do emerytury. Bo ja jestem pod tym względem na końcu ze wszystkich kolegów, co sobie dopracowali, dorabiali gdy ja pracowałem społecznie…

Pana największa porażka jako radnego?

Największa moja porażką i bolączką jest to, że Towarzystwo wystosowało wniosek o honorowe obywatelstwo dla Bogdana Wnuka, a rada go odrzuciła. A to Bogdan Wnuk rozwinął w Tłuszczu 33 dyscypliny sportowe. Wśród nich było nawet narciarstwo! Jeździliśmy wtedy na narty do Mostówki. Z jego inicjatywy były w Tłuszczu lodowiska. A dziś jest lodowisko, za które gmina płaci. Wtedy było społeczne. Pamiętam jak Bogdan Wnuk przyszedł do pracy, zobaczył, że jest kilkuset miłośników rowerowych. Wtedy zrobili jakiś pierwszy wyścig tutaj, pamiętam – Tłuszcz, Fiukały, Postoliska – w ten sposób. Ściągał tutaj Olimpijczyków, organizował spotkania z młodzieżą. Gimnastyka artystyczna… gdzie, w której szkole, była gimnastyka artystyczna? On właśnie w ten sposób rozbudzał zainteresowania… Dużo mógłbym mówić o jego osiągnięciach. Radni jednak powiedzieli, że to jest nic. Potem osądzali jego przeszłość w Polsce Ludowej. Niesłuszne oskarżenia. Na posiedzeniu zarządu Towarzystwa postanowiliśmy, że przy nowej radzie ponowimy wniosek. To nie kosztuje, to nie są medale, tylko to jest szacunek.

Inna porażka, ale to chyba bardziej urzędu niż moja, to że za mało jest pracowników, którzy wychodzą z różnymi propozycjami. Chodzi mi przykładowo o takie projekty jakie tworzył burmistrz Jan Krzysztof Białek ze swoim zespołem, np. odnośnie wodociągów i kanalizacji.

W tej kadencji dość intensywne iskrzy na styku burmistrz – radni. Jak to wygląda z Pana perspektywy?

Ja się w te tarcia nie wdawałem tak często, natomiast w wielu sprawach uważam, że radni w większości mają prawo zabrać głos. Jeżeli jest to oczywiście uzgodnione z mieszkańcami. Nie będę wymieniał przykrej sprawy, jeśli chodzi o te wysokie nagrody dla urzędników… Bo uważam, że informacje o nagrodach powinny być przekazane radzie od razu. Np. podane w tajemnicy na posiedzeniu komisji. Nie powinno się robić przed radnymi żadnych tajemnic.

Sprzeczki były. Przykład: budować halę czy nie budować. I tu z przykrością stwierdzam, że wielu radnych było opornych. Sprawę bardzo dobrze rozegrała rada rodziców i obroniła ten projekt, bo mógł być w jakiś sposób zlikwidowany. Inne tematy to np. Wiejski Dom Kultury w Miąsem. Podpowiadałem radnemu Mirosławowi Sobczakowi, aby sięgnąć po fundusze unijne. Skoro Dąbrówka buduje świetlicę z takich funduszy w Trojanach, to dlaczego nikt z pracowników urzędu w Tłuszczu nie podejmuje się tego tematu?

No właśnie, dlaczego?

Moim zdaniem brakuje inicjatywy. Choć bardzo chwalę wiele projektów prowadzonych przez panią kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej oraz panią dyrektor Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji. Nie podoba mi się jednak, że realizowane projekty nie pozostawiają po sobie wymiernego śladu. Ze wszystkich działań powinno coś trwałego pozostać. A nie tylko wynagrodzenia dla realizatorów. Powinno się finansować konkretne zadania oparte głównie na pracy społecznej. Zresztą – przyjdzie czas, jak to zostanie rozliczone.

Swojego czasu, po wypłaceniu prawie 15 tys. zł ekwiwalentu za niewykorzystany przez burmistrza Jana Krzysztofa Białka na przełomie dwóch kadencji urlop wypoczynkowy, zapowiadał Pan bieżącą kontrolę wykorzystania dni wolnych. Czy kontroluje Pan urlop obecnego burmistrza?

Przyznam, że tego nie monitoruję. Wycofałem się z tego zamiaru. Chociaż sądzę, że należałoby ten temat sprawdzić. Wiele osób – i nie mówię tu tylko o burmistrzu – jest ciągle nieobecnych. Są albo na urlopie, albo na wyjeździe. My jako radni nie jesteśmy jednak do takich kontroli uprawnieni.

Dzięki podejmowanym przez Pana wspólnie z radnym Pawłen Fydryszkiem działaniom, w centrum miasta pojawiły się ławki i kosze na śmieci. W wielu miastach to oczywistość, a u nas trzeba było na to czekać kilka lat. Dlaczego tak jest?

W poprzedniej kadencji były niesamowite trudności. Trzeba było zdobyć szereg uzgodnień i zezwoleń. Obawiałem się, że tym razem będzie podobnie. Zwróciliśmy się do pana burmistrza z tym tematem i z naszej rezerwy radnych udało nam się to zrealizować. Mieszkańcy bardzo prosili o te ławki. Cieszę się, że z nich korzystają.

W jakim kierunku powinna się rozwijać nasza gmina?

Wprawdzie ginie na naszym terenie tradycyjne rolnictwo, ale gdzieniegdzie pojawia się agroturystyka, szkółkarstwo, pieczarkarstwo… Myślę, że to powinien być nasz kierunek – drobna produkcja rolna, zdrowa gastronomia, przyjazna agroturystyka. Przede wszystkim trzeba zadbać o promocję gminy, bo moim zdaniem jest słaba. Gdzie jestem, to wszędzie rozdaję foldery o Tłuszczu, wydrukowane jeszcze za czasów burmistrza Białka i zachęcam do odwiedzenia naszych terenów.

Powinniśmy we właściwy sposób włączać naszych mieszkańców. Osiedlił się u nas pan Książek – korzystam z jego wiedzy i pomocy. Na Łysobykach zamieszkał niedawno pan weterynarz, gdzie indziej pani etnograf – korzystam z ich pomocy. Te osoby bardzo chętnie pomagają.

Jest Pan najstarszym radnym w naszej gminie. Jakich rad udzieliłby Pan osobie, która właśnie decyduje się na start w listopadowych wyborach?

Za każdym razem, gdy startowałem, miałem jasno określony obszar moich zainteresowań w radzie. Były to: młodzież, dzieci, kultura i oczywiście sprawy poruszane przez mieszkańców. Czyli po pierwsze trzeba mieć sprecyzowany swój cel i go umieć bronić. Oczywiście być też specjalistą w tym zakresie.

Podzielę się też moją zasadą – zajmuję się sprawą zgłaszaną ustnie przez co najmniej trzech mieszkańców. Pojedyncze osoby proszę o złożenie pisma w urzędzie do burmistrza czy całej rady. Radny jest przedstawicielem wszystkich, a nie jednostek.

Zachęcam młodych i starszych do startu w wyborach. Bardzo mi szkoda radnego Kamila Laskowskiego. Miał swoje dziedziny, bronił sportu, zabierał głos w sprawie organizacji pozarządowych… Ale cóż – awansował i nie mógł być już radnym.

I jeszcze taka rada – jak ktoś ma słomiany zapał, to niech lepiej nie startuje.

Działa Pan społecznie od wielu lat, ale często słyszę w Pana głosie smutek związany z tym, że społeczna aktywność spada. Jaki jest tego powód?

Proszę się nie obrazić, ale moim zdaniem to w dużej mierze wina mediów. Słyszy się ciągle, że coś się komuś należy… Chociażby służba zdrowia. Ostatnio chorowałem, mogłem zaobserwować jak zachowują się lekarze, pielęgniarki… Mam nawet notatki, kiedyś może upublicznię. Gdy byłem nauczycielem, nigdy żadnemu dziecku nie odmówiłem pomocy. Wiele osób dziś po prostu żąda. Często przychodzą mieszkańcy do radnego z pretensją i żądaniem. A przecież ja mogę tylko sprawę zgłosić i apelować. Słyszę, że należy się chodnik, asfalt, lampa, a nawet impreza plenerowa. Choć w tych ostatnich ostatnio coraz mniej mieszkańców bierze udział.

Myślę, że aby wszystkim nam żyło się przyjemniej, ludzie powinni się społecznie angażować. Zachęcam do pracy w stowarzyszeniach, organizacjach – do pracy społecznej. To jest najtrwalszy wkład każdego mieszkańca dla innych.

Śpiewa Pan w chórze, działa Pan w społecznym muzeum, kole pszczelarskim, organizuje spotkania kół emerytów i… skąd Pan bierze do tego energię? Skąd znajduje Pan na to czas?

Mam to zaszczepione z domu, z liceum pedagogicznego i ze studiów w Toruniu. Historia się zmienia, a ja zawsze pamiętałem, żeby nie wpakować się w politykę i robić swoje. Prawda jest taka, że następcy polityczni krytykują poprzedników, ale korzystają z tego wszystkiego, co zostało zrobione dobrze. Patriotyzmu nauczyłem się od ojca. Był ranny na wojnie, dostał się do niewoli, pracował w obozie jeńców, wrócił do domu. W 1980 r. wracaliśmy z Francji, w Polsce zaczynało się już robić nerwowo. Na granicy nam mówią – zostańcie. Ja odparłem zdecydowanie „w Polsce jest moja ojczyzna”.
współpraca Aneta Stankiewicz


PYTANIA OD CZYTELNIKÓW

Jak realizuje Pan swój program wyborczy?

Wszystkie postulaty, które deklarowałem, realizuję. Ubolewam nad kołem żołnierzy Armii Krajowej. Zostało już ich tylko dwóch. Nie jestem w stanie ich wszędzie uhonorować. Jednak jako radny i ich opiekun staram się im oddać szacunek w ostatniej drodze. Czynnie uczestniczę w życiu spółdzielni mieszkaniowej. Interesuję się tym, co się dzieje w okolicy. Będąc przy pytaniach od Czytelników, chciałem odnieść się do wypowiedzi w internecie, że chwalę się na komisjach, w jakich uroczystościach brałem udział. Chwalę się! Bo to jest jedyna metoda, aby zachęcić innych radnych do wzięcia udziału w wydarzeniach, do bycia ze swoimi mieszkańcami. Zależy mi, żeby w internecie ukazało się, co się dzieje w naszej gminie. Komisje są publikowane w sieci, informacje docierają do mieszkańców.

Czy nie obawia się Pan, że gdy nie będzie Pan radnym ktoś inny przejmie muzeum i nie będzie w nim dla Pana miejsca?

Nie obawiam się. Boję się tylko jednego – żeby uzbierane dziedzictwo kulturowe nie skończyło tak, jak materiały, które były w Centrum Kultury za kadencji poprzedniego dyrektora. Poszły na śmietnik. Część tych rzeczy udało mi się odzyskać, ale tylko część.

Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Tłuszczańskiej jest legalnie działającą organizacją, zarejestrowaną w sądzie. Zbiory są w ogromnej mierze własnością Towarzystwa. To co stanowi moją prywatną własność, zabiorę. Jeśli będzie przychylność nowego kustosza, sukcesywnie będę to z powrotem przekazywał. Widzę dużo osób, które mogłyby poprowadzić muzeum, ale nikt tego się nie podejmie na takich warunkach finansowych, jakie miałem ja.

Jak Pan sądzi, dlaczego między historykami i regionalistami w naszym mieście nie ma współpracy, a jest raczej współzawodnictwo i konkurencja?

Podzielam to zdanie. Choć nie dotyczy to tylko historyków i regionalistów… To chyba taka zawodowa zazdrość. Kto jest lepiej wykształcony, kto mądrzejszy… A prawda jest taka, że większych badań niż Ś.P. pan Stanisław Kielak na naszym terenie nikt do tej pory nie zrobił.

 

Radny Tadeusz Sasin

- okręg nr 1 Tłuszcz, os. Centrum
Rocznik: 1939
Wykształcenie: wyższe, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu – Wydział Sztuk Pięknych, kierunek wychowanie plastyczne
Hobby: 40 zainteresowań, a wśród nich: pszczelarstwo, działkownictwo, zbieractwo, fotografowanie, turystyka…

Reklama

Komentarze (1 )

  1. “Tak, nie przejęzyczyłem się. To moja ostatnia kadencja.”

    Może trochę i szkoda, ale z drugiej strony to i dobrze.

    Potrzeb jest wiele, a twardy charakter to by się i przydał w centrum.

    VN:F [1.9.12_1141]
    Poparcie: +2 (ocen: 6 )

    Jerry
    19/08/2014 22:58

Dodaj komentarz