ST 6-7 (86-87)/2014 Można to było zrobić lepiej – wywiad z radnym M. Sobczakiem

 

Radny Mirosław Sobczak, fot. MP

Radny Mirosław Sobczak, fot. MP

O inwestycjach, zadłużeniu i polityce prorodzinnej z radnym Mirosławem Sobczakiem, przewodniczącym Komisji Budżetu i Inwestycji rozmawia Maciej Puławski

Został Pan radnym, bo…

Chciałem coś zmienić w swoim najbliższym otoczeniu, w okręgu, z którego startowałem. I nadal jest dużo rzeczy, które chciałbym zmienić.

Dzięki Panu rodziny wielodzietne mniej płacą z odpady – był Pan inicjatorem podjęcia uchwały wprowadzającej takie ulgi.

Tak i to nie koniec moich starań. Razem z radnymi z Klubu Radnych „Razem dla Gminy” mamy już opracowaną wstępną koncepcję karty dla rodzin wielodzietnych. Trwają jeszcze dyskusje nad tym, co należałoby wspierać – dojazdy, wstępy na basen czy zajęcia dodatkowe dla dzieci.

Czy nasza gmina jest dobrym miejscem do zamieszkania dla rodzin z małymi dziećmi?

Przyznam, że jeśli chodzi o samo miasto i miejscowości położone przy trasie kolejowej jest to miejsce całkiem dobre. Zdecydowanie gorzej mają miejscowości położone trochę dalej. Jest duży problem z komunikacją. Nad tym należałoby się pochylić. Gminy sąsiednie – wprawdzie bogatsze – jak Wołomin i Ząbki, ten problem u siebie rozwiązały. Myślę, że i u nas by się też to udało. Były prowadzone rozmowy z jednym z przewoźników, jednak koszty, jakie przedstawił, były nie do przyjęcia. Być może gdyby przeprowadzić to w formie przetargu znalazłby się przewoźnik zainteresowany obsługą ustalonej trasy. Jest wiele terenów atrakcyjnych do zamieszkania, działki są w dobrych cenach, jednak często głównym mankamentem jest brak komunikacji zbiorowej. To odstrasza potencjalnych mieszkańców. Brakuje nam też wodociągów, jak na razie mogą z nich korzystać tylko mieszkańcy kilku miejscowości. Powstała stacja uzdatniania wody w Kozłach, która będzie zasilać kolejne lokalizacje.

W budżecie pojawiły się też zmiany dotyczące budowy stacji uzdatniania wody w Łysobykach, która da nadzieję na zwodociągowanie miejscowości w Pana okręgu wyborczym, gdzie zdarza się, że wodę trzeba dowozić beczkowozami.

Uważam, że zapotrzebowanie na wodę będzie rosło i ta stacja jest potrzebna. Wszyscy oczekują wody spełniającej kryteria czystości i o dobrych walorach smakowych. Wiadomo, że wodociąg będzie budowany stopniowo, ale z czasem obejmie coraz więcej mieszkańców. Większość wody do mieszkańców dociera z ujęć wód podskórnych. A w niektórych miejscowościach – jak np. w Jadwininie – wodę do zbiorników dowozi straż pożarna. Dlatego pomimo nacisków ze strony dyrektora ZGKiM jestem za tym, żeby SUW w Łysobykach powstał. Radni reprezentujący sąsiednie miejscowości również się do tego przychylają. Istniejące już stacje uzdatniania wody nie pokryją rosnącego zapotrzebowania na wodę dla całej gminy.

Jest Pan radnym od 2002 r. i w wyborach cieszy się Pan mocnym poparciem wyborców. Zdradzi nam Pan receptę na sukces?

Wyborcy pokładają w wybieranym przedstawicielu nadzieje rozwiązania swoich problemów. Chcą, żeby im pomóc i realizować zamierzenia, które będą rozwijały daną miejscowość. Przykładowo w Szczepanku wybudowano chodnik , który zmienił oblicze tej miejscowości. Chodniki podnoszą bezpieczeństwo pieszych i wpływają pozytywnie na wizerunek wsi. We Franciszkowie też udało się rozpocząć budowę chodnika, na razie to stanęło – z jednej strony brakuje środków, z drugiej sołtys ma inną wizję rozwoju tej miejscowości. W Jadwininie też budowany jest chodnik. Te inwestycje są realizowane etapami, ale posuwają się do przodu. Byłem inicjatorem powstawania boiska w Miąsem. Z poprzednimi sołtysami Szczepanka i Franciszkowa zakupiliśmy materiały i wykonano bramki na boiska w tych miejscowościach. Jest problem ze społecznikami, trudno jest ich znaleźć we Franciszkowie i Szczepanku. We Franciszkowie był problem z budową ogrodzenia placu boiska, w Szczepanku są zakupione piłkochwyty i od dwóch lat czekają na montaż.

W Miąsem łatwiej o społeczników?

Działa tu prężnie OSP Miąse, Koło Gospodyń Wiejskich „Kalinki”, powstaje Wiejski Dom Kultury – inwestycja budowana przy dużym wsparciu społecznej pracy. Zaczęło się od zakupu placu, brakowało koncepcji co na nim ma powstać. Po konsultacjach z sołtysem, przewodniczącą KGW, panią z biblioteki i burmistrzem Białkiem, wypracowaliśmy koncepcję obiektu, który spełniałby oczekiwania wszystkich aktywnych grup. Nazwa i koncepcja pozwalały na ubieganie się o dofinansowanie zewnętrzne dla inwestycji. Stąd też nazwa Wiejski Dom Kultury z remizą strażacką. Podobny obiekt funkcjonuje w Dzięciołach i doskonale się sprawdza. Na terenach wiejskich brakuje atrakcji. Poza boiskiem nie ma miejsca, gdzie młodzież mogłaby spędzić wolny czas. W WDK ma być biblioteka z czytelnią, straż pożarna i część ogólnodostępna z przestrzenią dla koła gospodyń.

Większość zrealizowanych dotychczas tam prac powstała w ramach społecznej pracy. Straż wspólnie z mieszkańcami wykonała ławy fundamentowe, zbrojenia a budynek jest dużych rozmiarów – 10 x 50 m i wymagał dużego nakładu pracy. Poza tym w ten sposób wykonano sieć wodociągową, kanalizacyjną i posadzki. Nakład na prace z budżetu gminy do tej pory to kwota 12 600 zł.

Podczas posiedzeń komisji i sesji zdarza się Panu krytykować działania burmistrza Pawła Bednarczyka i urzędników miejskich. Czy faktycznie tak źle się dzieje w naszej gminie?

Jest dużo rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. Od różnego rodzaju naborów na stanowiska kierownicze, dyrektorskie, konkursy, przetargi… Chociażby przykład przetargu na obsługę prawną, którego warunki były tak określone, że z góry było wiadomo, kto miał wygrać. Z kolei konkurs na dyrektora Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji – tak określono kryteria, jak dla stanowiska sprzątaczki. Z całym szacunkiem do osób wykonujących pracę sprzątaczek… ale osoba, która miałaby zarządzać placówką tego typu, musi mieć doświadczenie, staż i predyspozycje. Dodatkowo po mojej krytycznej wypowiedzi na temat tego konkursu gdzie oświadczyłem na łamach „Stacji Tłuszcz”, że to „ustawka”, burmistrz… straszył mnie sądem!

Teraz wypłynęła kolejna sprawa. Otrzymaliśmy skargę na przeprowadzenie konkursu na nauczycieli w Gimnazjum im. Królowej Jadwigi. W wyniku tego konkursu w szkole została zatrudniona małżonka wiceburmistrza Waldemara Banaszka. Skarżący sugeruje, że kryteria zostały tak sformułowane, aby wybrać właśnie tę osobę. Na następne posiedzenie Komisji Budżetu i Inwestycji zaprosiliśmy panią dyrektor gimnazjum, żeby złożyła wyjaśnienia. Nauczyciel, który złożył skargę, próbował w szkole dowiedzieć się o konkurs, kryteria, kto wygrał… W odpowiedzi pominięto akurat małżonkę pana wiceburmistrza. Sprawa budzi podejrzenia, gdyż rekrutując nauczyciela matematyki pani dyrektor poszukiwała nauczyciela stażysty, a na nauczyciela muzyki – dyplomowanego. Wiadomo, że matematyka to przedmiot ścisły, zdaje się go na egzaminach. Rozumiem zatrudnianie stażystów uczących matematyki w szkołach podstawowych, ale w gimnazjum powinna być już to kadra o wyższych kwalifikacjach.

Jest Pan przewodniczącym Komisji Budżetu i Inwestycji. Zadłużenie gminy na koniec 2013 r. wyniosło 28,5 mln zł, prognozowane na koniec 2014 ma wynieść ok. 30,5 mln zł. Jakie będę tego konsekwencje?

Zadłużenie jest bardzo duże i w przyszłości raczej się utrzyma. Poskutkuje to tym, że będzie mało środków nawet na udział własny w programach unijnych, które mogą się pojawić w najbliższym czasie. Szczególnie może to zagrozić projektom związanym z infrastrukturą – wodociągom, kanalizacji i budowie dróg. Za dużo budujemy na kredyt. Koszty z tym związane są ogromne. Obciążenia, jakie co roku gmina ponosi, to ponad 1 mln zł odsetek od kredytów. Jeśli się to pomnoży przez kolejne lata to otrzymujemy bardzo dużą sumę, za którą można by było coś konkretnego zrealizować. Moim zdaniem część inwestycji można by prowadzić w inny sposób, aby nie zadłużać nadmiernie gminy.

Czyli jak?

Początek kadencji był optymistyczny co do wprowadzania nowego rodzaju rozwiązań. Była mowa o odzyskiwaniu podatku VAT, współpracy z konsorcjum finansowym, partnerstwie publiczno-prywatnym. Jednak żadne z tych przedsięwzięć nie zostało zrealizowane. Zamieszanie związane z odzyskiwaniem podatku VAT media i mieszkańcy śledzili na bieżąco. Szkoda tych pieniędzy, które zostały utracone jako VAT z inwestycji z lat ubiegłych. O okolicznościach współpracy z firmą Deloitte można by napisać pracę naukową – od sposobu wyboru firmy, po niekorzystną dla gminy umowę, jaka została podpisana. Na przykładzie sąsiednich gmin przygotowaliśmy dla burmistrza informację w jaki sposób odzyskiwano VAT i przy jakich kosztach. Wprawdzie obecnie w Tłuszczu część inwestycji jest prowadzona w taki sposób, aby podatek mógł odzyskać ZGKiM, jednak była możliwość odzyskania VAT-u od inwestycji zrealizowanych w ubiegłych latach. Burmistrz nie podjął takiego działania, gdyż – jak podejrzewam – był związany niekorzystną dla gminy umową.

A dlaczego nic nie wyszło z partnerstwa publiczno-prywatnego?

Było szkolenie, było spotkanie, burmistrz nawet wystąpił o przygotowanie opinii na wybudowanie wodociągów i kanalizacji w Tłuszczu. Wtedy pojawił się sprzeciw radnych spoza miasta, że nie przewidziano w analizie wsi. Tu można podać przykład chociażby Kobyłki, która zrealizowała w ramach partnerstwa obiekt, w którym znajduje się przychodnia zdrowia, biblioteka, lokale komercyjne i mieszkaniowe. Wiadomo, że przedsiębiorstwo bierze udział w partnerstwie dla własnych korzyści a nie ku chwale gminy. Zapewnia to jednak rozwój bez angażowania środków gminy. Jest to na pewno trudniejsze niż budowanie na kredyt.

Sądzi Pan, że już minął czas na zawiązanie takiego partnerstwa?

Przy wodociągach sądzę, że jest to mało realne. Owszem, zrealizowanie takiej inwestycji wydaje się prawdopodobne, jednak na pewno odbiłoby się to na cenach wody, jaką mieliby zapłacić mieszkańcy. Nie jest oczywiście powiedziane, że te ceny nie będą rosły. Osobiście nie jestem zwolennikiem dotowania cen wody z budżetu gminy. Dopłacamy z podatków do każdego m sześć. wody i ścieków. Ta dotacja pochodzi z podatków wszystkich mieszkańców. Również tych, którzy wodociągów i kanalizacji nie mają, oraz tych co mają wodę dowożoną beczkowozami… Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Ulga dla mieszkańców jest niewielka, a koszt dla gminy bardzo konkretny.

Czy organizuje Pan dyżury dla mieszkańców?

Nie organizuję. Moim zdaniem jest to zasadne w przypadku radnych z miasta. W przypadku radnych reprezentujących miejscowości wiejskie nie ma takiego zainteresowania. Mieszkańcy opowiadają się za kontaktem bezpośrednim. Jestem radnym od kilku lat, mieszkańcy mają do mnie kontakt i w wielu sprawach kierują się bezpośrednio do mnie. Wprawdzie statut przewiduje też organizowanie zebrań, ja takie zebrania staram się organizować w miarę potrzeb. Gdy wchodziły w życie zmiany w zagospodarowaniu odpadów, jako pierwszy wyszedłem z inicjatywą, aby zorganizować spotkanie z mieszkańcami wszystkich wsi w tym zakresie.

Na sesjach rady wielokrotnie niektórzy sołtysi zwracali Panu uwagę, że organizuje Pan spotkania jedynie w Miąsem – swojej miejscowości, a nie w pozostałych miejscowościach w swoim okręgu.

Nie jest to trafna uwaga. Było organizowane spotkanie dla trzech miejscowości. Sołtys Franciszkowa miał żal, że nie zostali zaproszeni mieszkańcy jego miejscowości. Przyjęło się, że są zapraszani mieszkańcy, których bezpośrednio dotyczy temat zebrania, a tym tematem było wodociągowanie i związane z tym problemy.

Za niecałe pół roku wybory samorządowe. Jakie są pana plany jako radnego na ten czas? Czym będzie się zajmowała Komisja Budżetu?

Na pewno chcielibyśmy kończąc tę kadencję zrealizować te inwestycje, które są zapisane w uchwale budżetowej. Duża część środków pochodzi z planowanej sprzedaży mienia. Czy uda się je sprzedać? Szkoda, że uciekamy się do takich rozwiązań, że realizujemy inwestycje zbywając mienie, że nie udało się znaleźć innych rozwiązań.

Pojawił się też problem z wysokością subwencji oświatowej, jaką miała otrzymać gmina…

O tym się głośno nie mówi, a to ważna sprawa. Subwencja dla naszej gminy zostanie zmniejszona o kwotę ponad 800 tys. zł. Moim zdaniem ministerstwo po prostu poszukuje środków na „darmowe” podręczniki, za które ktoś musi zapłacić. W budżecie państwa jest dziura, pieniędzy szuka się więc w samorządach.

Skąd nasza gmina weźmie pieniądze, aby zapełnić powstałą lukę?

Będzie problem, ale planujemy sięgnąć po środki niewykorzystane w ubiegłym roku, które są w budżecie.

Mówi się, że w nadchodzących wyborach ma Panu odebrać głosy nowa, mocna kandydatka i w konsekwencji radnym zostanie ktoś spoza Miąsego.

Słyszałem, że będzie się o tę funkcję ubiegała pani dyrektor. Pani dyrektor już była radną, mieszkańcy i wyborcy o tym zdecydują kto zostanie. Teraz w szkole został wybrany nowy dyrektor. To dobrze, że jest to młoda osoba. Potrzeba tu nowego spojrzenia, wiemy, że w szkołach różnie się działo ze sposobami zatrudnienia włącznie.

Wracając do wyborów – ten scenariusz może mieć miejsce, a czy się ziści czas pokaże. Wiadomo, wtedy uda się rozproszyć głosy i wygra ktoś z innej miejscowości. Było już kiedyś tak, że Miąse jako największa miejscowość w okręgu była reprezentowana przez kogoś z innej miejscowości. Ale to będzie dla naszej miejscowości duża strata i nie chodzi tu tylko o inwestycje.

Pytania od Czytelników

Jak realizuje Pan swój program wyborczy?

Staram się zrealizować te zadania, jakie sobie wyznaczyłem. Zaczynając od najmniejszej miejscowości, Stasinowa. Postawiłem sobie za cel, aby wykonać w Stasinowie przepusty i mosty z prawdziwego zdarzenia. W różnym czasie woda rozbierała te mosty, przepustowość była za mała. W ubiegłym roku oba mosty zostały przebudowane. Wcześniejsza realizacja przez urząd ze środków z funduszu sołeckiego jednego mostu za kwotę ok. 6 tys. zł – i jak to sołtys określił – most popłynął. Była zawężona średnica przepływu wody i przy dużych opadach i roztopach ten most po prostu się rozpłynął. Pieniądze zostały zmarnowane. A można było od razu dołożyć trochę więcej pieniędzy i zrealizować to w sposób właściwy. To są środki wyrzucone w rzekę. W Stasinowie jest też problem z uporządkowaniem stanu prawnego drogi. Jestem w kontakcie z właścicielem, przekazałem mu kompletny wniosek do złożenia w starostwie, który umożliwi przejęcie gruntu i wybudowanie drogi .

We Franciszkowie moim zdaniem jest potrzebny chodnik i droga do zabudowań za cmentarzem. Wykonanie utwardzenia do wszystkich zabudowań będzie bardzo trudne, gdyż są bardzo rozproszone, ale fragment najgęściej zabudowany powinien być utwardzony. Marzy mi się parking przy cmentarzu. Myślę, że można to wykonać wspólnie, w porozumieniu z ks. proboszczem. Nie musi to być parking z kostki czy masy bitumicznej, chodzi o uporządkowanie, aby samochody nie parkowały na drodze. Wcześniej wspólnie z księdzem zabiegaliśmy, aby zmienić wizerunek centrum wsi. Udało się to zrealizować, wykonano renowację kapliczki, obłożono kostką dookoła, wykonano fragment chodnika, utwardzono teren stanowiący parking przy kościele.

Moim marzeniem było wybudowanie placów zabaw. Jeden został zrealizowany we Franciszkowie. Chciałbym, aby przy placach zabaw były też boiska, aby młodzież miała gdzie spędzać czas.

W Szczepanku był pomysł wybudowania placu zabaw, ale wspólnie z sołtysem zdecydowaliśmy, żeby zrealizować projekt drogi Szczepanek – Górki, w drugiej linii zabudowy. Aby być przygotowanym na nabór wniosków na budowy dróg w urzędzie marszałkowskim i zdobycia pieniędzy na wykonanie tej drogi.

W Jadwininie co roku przybywa fragment chodnika . Powoli przybliżamy się do końca. W miejscowości jest rozrzucona zabudowa, więc pozostał jeszcze długi odcinek do realizacji, jednak sukcesywnie jest to realizowane. Strategiczną inwestycją jest tu jednak wodociąg, gdyż mieszkańcy nie mają jej skąd czerpać wody– studnie po prostu wysychają.

W Miąsem jest jeszcze dużo do zrobienia. Urząd nie potrafi docenić wkładu społeczników. Przykładem jest tutaj budowa Wiejskiego Domu Kultury. Ze strony urzędu nie odczuwaliśmy większego zainteresowania, wręcz przeciwnie, odczuwało się utrudnianie. Nikt z tych, którzy przy tym pracowali, nie buduje tego dla siebie. To jest inwestycja dla mieszkańców stanowiąca własność i mienie gminy. Było nawet tak, że strażacy z własnych składek wynajęli koparkę niwelowali teren, chociaż nie stanowi on własności straży. Dużo młodych ludzi się w tę inwestycję angażuje, również mieszkańców, którzy nie są w strażakami. Tematu nie odpuścimy, będziemy dopingowali burmistrza, żeby ten budynek został wykonany i oddany w całości. Na pewno potrzeba dużo środków, jednak można na nie pozyskać środki zewnętrzne – wystarczy spojrzeć na sąsiedni gminy Klembów, która odnowiła Gminny Ośrodek Kultury z remizą strażacką i biblioteką, gmina Dąbrówka i Poświętne pobudowała nowe obiekty, gmina Strachówka pozyskała środki na remonty więc pozyskać można.

Co sądzi Pan o zatrudnianiu radnych na stanowiskach związanych z Urzędem Gminy Tłuszcz?

Nic takiego nie powinno mieć miejsca. Nie powinno mieć miejsca również kupowanie przyszłych radnych za posady. Powinno się również unikać zatrudniania osób im bliskich. To jest niezdrowe i sprawia, że radni tak naprawdę nie są niezależni od burmistrza i nie mogą głosować zgodnie z własnym sumieniem.

Co sądzi Pan o kumoterstwie w Urzędzie Miasta Tłuszcz – to norma czy wyjątek?

Na pewno nie jest to wyjątek. Są konkursy, przetargi… Np. przetarg na obsługę prawną, który określał w kilometrach odległość położenia kancelarii prawnej… A później po unieważnieniu przetargu zatrudnienie tej samej osoby w formie umowy o pracę… Budzi to podejrzenia, coś takiego nie powinno mieć miejsca. W mojej ocenie obsługa prawna w urzędzie nie jest zorganizowana we właściwy sposób. Począwszy od kosztów, które są znaczne – wg regulaminu wynagradzania jest to 5600 zł wynagrodzenia podstawowego i 1700 zł dodatku specjalnego. To nie jest mała kwota. Obsługę prawną w urzędzie można by było rozwiązać w inny sposób, na pewno przy niższych kosztach. Jest wielu młodych prawników, którzy szukają pracy – na pewno świadczyli by usługi za niższą kwotę i w pełnym wymiarze godzinowym. Pani prawnik obecnie pracuje tylko dwa dni w tygodniu, gdyż to wynika z ustawy. Domyślam się, że na tę okoliczność była zatrudniona pani doradca, która obecnie jest na zwolnieniu lekarskim. Na pewno nie została zatrudniona, aby doradzać burmistrzowi z zakresu żywienia, ten etat to ewidentne wyprowadzanie środków z budżetu. Jeśli z wykształcenia jest prawnikiem, to w czym miałaby mu doradzać? Przypuszczam, że została zatrudniona, żeby uzupełniać niedobory czasowe związane z obsługą w wymiarze dwóch dni. Na pewno byłaby możliwość innego rozwiązania i byłoby to korzystniejsze.

Ilu członków Pana rodziny zostało zatrudnionych w tłuszczańskich instytucjach samorządowych i co Pan sądzi o tym procederze?

Nikt z członków mojej rodziny nie został zatrudniony w żadnej z instytucji.

Co Pan, jako Przewodniczący Komisji Budżetowej sądzi o budżecie obywatelskim?

Sądzę, że to jest dobry kierunek i że mieszkańcy powinni mieć możliwość wypowiedzenia się o kierunkach rozwoju gminy. Jednak w tej formie powinien być realizowany fragment budżetu, na pewno nie cały. Myślę, że np. 10% środków przeznaczanych na inwestycje mogłoby w ten sposób być rozdysponowanych. Widziałbym bardziej radę, która decydowałaby o strategicznych kierunkach rozwoju. Nie we wszystkim powinna decydować większość, bo i mniejszości coś się należy.

Co z planów wyborczych udało się Panu zrealizować, a czego nie?

Udało mi się przekonać burmistrza i radę do realizacji SUW w Łysobykach. To zadanie będzie miało wpływ na rozwój miejscowości położonych w tej części gminy. Udało mi się zrealizować drogę łączącą ul. Parafialną z Napoleońską w Miąsem. Nie udało się zrealizować oświetlenia we Franciszkowie i Szczepanku, gdyż firma, którą w przetargu wybrał urząd, od dwóch lat nie może wykonać dokumentacji projektowej ale nie tracę nadziei.

Jak Pan ocenia relacje z burmistrzem teraz w porównaniu do początku kadencji?

Znacznie się ochłodziły. O ile z samym burmistrzem jeszcze dałoby się dogadać, o tyle z resztą… Ale to nie tylko moje spostrzeżenie – spotykam się z uwagami, że naszą gminą nie rządzi burmistrz. Czasem da się odnieść wrażenie, że gminą rządzi układ. I to nastawiony na wysokie profity. Potwierdza się to w kontrowersyjnej sprawie wysokich nagród. Komisja Rewizyjna dotarła po ponad roku do dokumentów, które potwierdziły przypuszczenia. Urząd nieprecyzyjnie tłumaczył wysokość i sposób przyznawania tych nagród. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Biorąc pod uwagę zadłużenie sięgające na koniec tego roku 30 mln zł wydatkowanie prawie pół miliona na nagrody jest trudne dla społeczeństwa do zrozumienia. Rozumiem, że pracownicy powinni być wynagradzani, jednak ten sposób i wysokość nagród budzą moje zastrzeżenia.

Czy gdyby nie postawa burmistrza wobec Klubu Radnych udałoby się Panu zrealizować więcej dla swojego okręgu?

Być może tak. Ale Klub działa dla dobra gminy i jej rozwoju.

Czy zamierza Pan kandydować w kolejnych wyborach? Jeśli tak, to do Rady, czy na stanowisko burmistrza?

Zamierzam kandydować do rady, nie mam aż tak wygórowanych aspiracji, aby ubiegać się o stanowisko burmistrza. Ale uważam, że powinien się znaleźć ktoś, kto pokieruje tą gminą z podejściem prawdziwego gospodarza. Z całym szacunkiem do wszystkich, którzy do tej pory kierowali gminą – można to było zrobić lepiej. Zrealizować dużo więcej za dużo mniej.

Radny Mirosław Sobczak

okręg nr 9 (Sołectwa: Miąse, Jadwinin, Stasinów, Franciszków, Szczepanek)
Rocznik: 1970
Wykształcenie: średnie
Zawód wykonywany: maszynista chłodniczy
Hobby: prace społeczne, pszczelarstwo

Reklama

Komentarze (2 )

  1. Panie radny dlaczego w waszej małej szkole do tej pory była jedna pani dyrektor a teraz ma być jeszcze zastępca p. Groszek? To tak w ramach oszczędności chyba.

    VN:F [1.9.12_1141]
    Poparcie: +8 (ocen: 10 )

    Marek
    09/08/2014 10:44

  2. Do trzech razy sztuka.

    VN:F [1.9.12_1141]
    Poparcie: +5 (ocen: 5 )

    Jerry
    19/08/2014 22:53

Dodaj komentarz