Z radną Aleksandrą Świeżak rozmawia Maciej Puławski
Zanim została Pani radną, tę funkcję pełnił Pani mąż. Czy to pomogło Pani podjąć decyzję o starcie w wyborach?
Mój mąż był radnym rok i trzy miesiące, później zmarł. Był również sołtysem. Ja mu w tym pomagałam. Zmarł w lutym – czyli w okresie inkasa podatku. Powstał dylemat, co dalej z tym zrobić, część pieniędzy było już zebranych, w marcu miały zostać wpłacone do gminy… W kwietniu były wybory w sołectwie, wybieraliśmy nowego sołtysa. W zebraniu wzięło udział około 60 osób, zostałam jednogłośnie wybrana. Później, w 2010 roku, mieszkańcy mnie namówili, abym wystartowała do rady. Zwracali uwagę, że jako sołtys znam problemy okręgu i wiem jak poruszać się w urzędowych sprawach. Dałam się namówić, choć przyznam, że nie spodziewałam się sukcesu. Spadło to trochę na mnie „jak grom z jasnego nieba” i z początku nie dowierzałam.
Czy to, jak wygląda Pani praca jako radnej jest zgodne z tym, czego się Pani spodziewała?
Przyznam, że inaczej wyobrażałam sobie pracę w samorządzie. Nawet teraz jest mi się ciężko pogodzić, że tak mało my – radni – mamy do powiedzenia. Najpierw się ustala budżet, zbiera wnioski od radnych, a później jak przychodzi co do czego, to się okazuje, że nie ma tyle pieniędzy i „urywa” się tu i tam. Później pojawiają się niesnaski… Wyobrażałam sobie, że radny ma określoną kwotę – np. 100 000 zł i może za nią realizować działania. Okazuje się jednak, że na okręgi niektórych przypada 300 czy 200 tys. Ale są i tacy co mają 100 tys. albo i nie. Burmistrz tłumaczy to tym, że okręgi mają różne potrzeby. Ale w ogólnie to mało się robi i jestem niepocieszona… Ludzie mnie wybrali, wymagają i wcale się im nie dziwię, też bym tak robiła. Ale nie wszystko mogę… Generalnie jest inaczej niż się spodziewałam. To taka droga pod górkę. Trzeba umieć się dogadać i umieć się pokłócić. Bywa też, że człowiek się napracuje, a nie ma z tego żadnych efektów.
O czym więc powinien wiedzieć kandydat bądź kandydatka do Rady Miejskiej, żeby nie dać się zaskoczyć jak Pani?
To jest dobre pytanie. Wszystko zależy od tego, jak się wszystko ułoży po wyborach, czy jest nowy burmistrz czy nie. Dobrze jest znać wcześniej radnych, ale ci są wybierani, więc różnie może być. Mi bardzo ułatwiło, że byłam wcześniej sołtysem, znałam już część osób. Z początku dużo czasu zajmuje poznawanie ludzi i wdrażanie się w procedury, zasady pracy. Generalnie jest ciężko. Chciałoby się od razu działać, realizować swój program, ale najpierw trzeba się odnaleźć w sytuacji. Ale świat należy do odważnych i jak się nie spróbuje, to się nie wie.
W wyborach wygrała Pani czterema głosami. Zaraz za Panią było dwóch innych kandydatów. W okręgu nr 7 nie było zatem wyraźnego lidera. Czy zamierza Pani wystartować w kolejnych wyborach?
Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. Może w 2014 roku będzie bardziej sprzyjający klimat do działania niż obecnie? Wtedy mogłabym pokazać, na co naprawdę mnie stać. Jest jednak trochę czasu i dziś konkretnej odpowiedzi udzielić nie mogę.
Pracuje Pani w dwóch komisjach rady – rolnej i budżetowej. Czym one się obecnie zajmują?
Obecnie najważniejszy temat to zmiany w odbiorze i opłatach za śmiecie. Wiem, że mieszkańcy są tymi zmianami bardzo zbulwersowani, bo przeczuwają, że zapłacą za śmieci więcej niż do tej pory. Poza tym na każdej komisji zapoznajemy się z pismami mieszkańców. Przygotowujemy odpowiedzi, wydajemy opinie.
Jak Pani ocenia pracę tych komisji rady?
Nie mogę narzekać. Pracujemy solidnie, radni chętnie zabierają głos, dyskutują. Zajmujemy się różnymi sprawami, które są do nas kierowane.
Pani okręg wyborczy jest dość zróżnicowany. Są w nim miejscowości takie jak Wagan, Waganka – od północy graniczące z gminą Zabrodzie, Mokra Wieś, przez którą przechodzi droga wojewódzka i Zalesie, które znajduje się po południowej stronie linii kolejowej. Mieszkańcy tych miejscowości mają różne potrzeby. Jak Pani je godzi?
Mój okręg wyborczy jest chyba najtrudniejszy w całej gminie. Wsi jest dużo, wszystko zaniedbane. Na Zalesiu nic nie jest zrobione. W ogóle ta wieś powinna być włączona do okręgu Chrzęsne, gdyż od pozostałej części oddziela ją linia kolejowa. Znowu Wagan łączy się bardziej z Jarzębią Łąką, poza tym to wieś bardzo rozdrobniona. Drogi są tam już trochę wyrównane, ale mieszkańcy chcieliby asfaltu, na który nie ma pieniędzy. Poza tym Waganka, Brzezinów, Marianów, Mokra Wieś – tyle wsi, a wszystkie od dawna zaniedbane. To jest ciężka sprawa, żeby zaspokoić potrzeby mieszkańców. Może gdybym miała do dyspozycji ze 200 tys. zł rocznie… W tej chwili wzięłam się za wykonanie oświetlania na ul. Wesołowskiego w Mokrej Wsi – jest długa, chodzą nią dzieci do szkoły, a starsi do pociągu. W zeszłym roku prace były zaczęte, w tym roku udało się dokończyć. Czekamy tylko na przydział mocy, bo lampy zostały zamontowane, ale nie świecą…
Ile już lat Pani te lampy robi?
Połowę udało się zrobić w ubiegłym roku, a teraz firma dokończyła pracę. Wniosek budżetowy składałam pod koniec 2011 r. Ale szybciej wykonać tego się nie da, bo nie ma przydziału mocy… Chciałam się już nawet sama do energetyki w tej sprawie udać, ale podobno taka jest kolej rzeczy i papier musi w różnych miejscach odpowiednio długo poleżeć. Ale wstyd mi przed mieszkańcami… Niektórzy to rozumieją, inni mówią, że nie umiem tego załatwić.
Na Wagance przydałoby się również wykonać oświetlenie, ale tam nie ma na razie projektu. Firma, która go wykonuje ma opóźnienia. W tej wsi jest też ulica, która jest tak dziurawa, jak ser żółty… W tamtym roku było to łatane, ale tam trzeba zrobić nakładkę bitumiczną. Równanie dróg w tym roku jeszcze nie ruszyło, ze względu na to, że jest za mokro.
Które potrzeby w okręgu są według Pani najważniejsze?
Zdecydowanie łącznik między szkołą a halą sportową w Mokrej Wsi. Hala sportowa jest już sześć lat i co roku w okresie od jesieni do wiosny dzieci się przeziębiają. W zeszłym roku wiele razy chodziłam w tej sprawie do burmistrza. Powiedział, że nie ma środków, ale gdy skończą gimnazjum w Jasienicy, to wezmą się za Mokrą Wieś. W ubiegłym roku był milion w budżecie na gimnazjum, ale inwestycja nie została skończona. W tym roku znowu jest podobna kwota, ale są problemy z odbiorami budynku. Burmistrz obiecał i trzymam go za słowo. Oczywiście musi być też zgoda rady. Z moich rozmów z radnymi wynika, że poprą budowę łącznika, ale obawiam się, że w 2014 roku, roku wyborczym, dopiero będzie wojna o pieniądze…
Jak ocenia Pani burmistrza i działania jakie podejmuje?
Jako młody burmistrz stara się jak może. Trochę się uczy. Teraz sytuacja się poprawiła, ale na początku te niesnaski między burmistrzem i radą były wręcz do obrzydzenia. Jest już lepiej. Wprawdzie nie idealnie, ale lepiej niż na początku.
Zgodnie ze statutem każdy radny powinien mieć dyżury i organizować spotkania z wyborcami. Jak Pani się z tego wywiązuje?
Dużo się spotykam z innymi sołtysami. Jest problem z obecnością mieszkańców na spotkaniach. Ostatnio na zebraniu w sprawie funduszu sołeckiego było za mało mieszkańców i musiałam je organizować ponownie. Wprawdzie za pierwszym razem wywiesiłam tylko ogłoszenia, za drugim już chodziłam od domu do domu i zapraszałam osobiście.
Ale organizuje Pani spotkania dla swoich wyborców z całego okręgu?
Tak. Ostatnio organizowałam spotkanie w sprawie spółki wodnej i gazyfikacji. Na spotkanie przyszło około 30 osób. Często jeżdżę na zebrania wiejskie i tam spotykam się z mieszkańcami.
A jeśli chodzi o dyżury – jak ktoś chciałby się z Panią skontaktować to jak może to zrobić?
Mokra Wieś, ul. Słowikowa. Każdy może do mnie przyjść, zapraszam.
Mokra Wieś jest miejscem, gdzie organizowane są wydarzenia, które na stałe weszły do kalendarza lokalnych imprez. Skąd Pani czerpie pomysły?
Zaczęło się od tego, że robiłam te imprezy dla sołectwa. Teraz biorą w nich udział także mieszkańcy z innych miejscowości. Najpierw były „Wianki”, później dołączyło „Święto Pieczonego Ziemniaka”. Do organizacji jestem ja, do pomocy włącza się rada sołecka, trochę rodzina i mieszkańcy. Wszyscy robimy to wspólnymi siłami. Organizujemy także „Powitanie Nowego Roku”. Spotykamy się w Sylwestra w okolicach stawów, o północy puszczamy fajerwerki, składamy sobie życzenia, pijemy szampana. Ja zawsze gotuję gar bigosu. Rozpalamy duże ognisko, aby każdy mógł się przy nim ogrzać. Muzykę puszczamy po prostu z samochodu. Mieszkańcy przychodzą i czasem zostają nawet do trzeciej czy czwartej nad ranem. Ludziom się to bardzo podoba. Mi również jest miło jak słyszę, że teraz to Mokra Wieś się „ruszyła”.
Radna Aleksandra Świeżak
okręg nr 7 (Sołectwa: Mokra Wieś, Brzezinów, Szymanówek, Waganka, Wagan, Zalesie)
Rocznik: 1944
Wykształcenie: podstawowe
Zawód: praca w gospodarstwie rolnym, obecnie na emeryturze
Hobby: praca społeczna, wycieczki rowerowe
Jak realizuje Pani swój program wyborczy?
Obiecywałam wodociąg i cały czas pilnuję, żeby przygotowano projekt budowlany. U nas woda jest bardzo niskiej jakości. Postoi pół dnia i robi się czerwona. Podobnie jak inne miejscowości – wszyscy czekamy na wodociąg. Był problem z tym, że niektórzy mieszkańcy nie mieli uregulowanej własności działek. Ale ten problem jest już raczej rozwiązany. W Postoliskach jedna osoba nie wyraża obecnie zgody, aby przez jej teren przechodził wodociąg. Urzędnicy cały czas liczą, że uda ją się przekonać. Inaczej trzeba będzie zmienić przebieg wodociągu. Liczę, że w tym roku projekt będzie skończony. Wtedy wystąpię do burmistrza, aby poszukać pieniędzy na tę inwestycję. Cały czas zabiegam o wykonanie łącznika między halą sportową a szkołą w Mokrej Wsi. Ważne dla mnie jest również polepszenie dróg – wiem, że mieszkańcy chcieliby asfaltów, ale w naszej gminie nie starcza na to pieniędzy. Co najwyżej możemy liczyć na lesz i destrukt.
Co z planem odnowy wsi Wagan, Waganka, itd. Kiedy będą wyremontowane drogi we wsi Waganka i zostanie połączony Wagan z Wagan 25 asfaltem bo tu Sienkiewicz z „Trylogią” się kłania…
Wiem o tym asfalcie. Jeździłam tam z drogowcem z Urzędu Miejskiego jesienią ubiegłego roku. On jak zobaczył tę drogę to powiedział, że w Tłuszczu są gorsze drogi i że przesadzam zabiegając o ten remont. Poza tym w tej kadencji nie były robione drogi asfaltowe. Są tylko utwardzenia i łatanie dróg wybudowanych wcześniej.
Dlaczego zamiast zrobić coś sensownego w Mokrej Wsi postawiła Pani nad stawami odaszone ławki? Według mnie ich jedyna funkcja jaką spełniają jest taka, że w czasie deszczu menele mają się gdzie schować i dalej spokojnie pić w miejscu publicznym. Czy to ma jakikolwiek sens?
To złośliwe pytanie… ale odpowiem. Te ławki są bardzo potrzebne. Zadaszenie przydaje się, gdy pada deszcz, ale i latem daje cień. Gdy są zawody wędkarskie, to mogą tam sobie usiąść kibice. Często i mieszkańcy przychodzą tam posiedzieć sobie nad stawami. Komuś się to nie podoba, ale to mieszkańcy zdecydowali o zakupie tych zadaszonych ławek na zebraniu sołeckim, bo to przecież zadanie z funduszu sołeckiego. Osoba, która zadała to pytanie, też może przychodzić na zebrania i zgłaszać swoje pomysły. Jak spodobają się większość, to będą realizowane. Nie ma burd ani interwencji policji w tamtym miejscu. Ludzie są z tych ławek zadowoleni. Czy dlatego, że czasem ktoś usiądzie wypić piwo na ławce, mamy wszystkie ławki w gminie rozebrać na opał?
W jaki sposób chce Pani zrealizować zapowiadaną gazyfikację okręgu wyborczego, jeżeli zorganizowane spotkanie z mieszkańcami w tej sprawie polegało na przekazaniu formularzy do podpisania. W tym do udzielenia pełnomocnictwa do reprezentowania mnie w sprawach co do, których nic nie wiem, a Pani nie potrafiła wyjaśnić na zebraniu. Jeżeli przedstawiciel gazowni nie zgodził się przyjechać, to powinna Pani wyjaśnić wątpliwości. I znów nic nie zrobię, bo nie wiem jak się za to zabrać?
Na zebraniu było dużo osób. Rozdałam formularze przekazane mi przez gazownię. Ludzie nie chcieli wypełniać tych druków. Pojawiły się obawy, związane z przekazywaniem danych osobowych. Wyjaśniałam, że rozmawiałam z jednym panem w gazowni, który powiedział, że nie przyjedzie na spotkanie jak nie będzie miał namiarów na konkretne osoby. Formularze oddało mi kilka osób. Wytłumaczyłam, że jak będą złożone oświadczenia to przyjedzie przedstawiciel firmy robiącej gazyfikację i udzieli wyjaśnień. To było takie wstępne spotkanie. Przecież nie będę ludziom na zebraniu mówiła rzeczy, na których się nie znam. Postępowałam zgodnie z zaleceniami gazowni. Jutro do nich pojadę i wytłumaczę sytuację. Chętnie zorganizuję spotkanie po raz drugi, żeby przyjechał ich przedstawiciel i wszystko wytłumaczył.
Jest Pani jednocześnie radną i sołtysem. To ułatwia czy utrudnia pracę?
Ułatwia. Do sołtysa ludzie przychodzą cztery razy w roku w sprawie podatku. To dobra okazja, żeby się z nimi spotkać, porozmawiać. Oczywiście jest więcej zajęć, ale są one podobne. Jak chodzę do urzędu to za jednym razem załatwiam sprawy sołectwa i okręgu. Mam satysfakcję z tego, że chociaż wciąż brakuje pieniędzy na duże inwestycje, to dużo udało się zrobić, żeby poprawić estetykę otoczenia w Mokrej Wsi i zorganizować kilka imprez, które gromadzą mieszkańców. Jak słyszę od ludzi, że Mokra Wieś „stanęła na nogi” to czuję się dumna. Przy przystanku autobusowym udało się nam posadzić piękne krzewy. To była moja propozycja, do której chętnie włączyli się mieszkańcy. Przyznam, że bardzo się przy tym napracowaliśmy. Inny klombik rośnie przy tablicy ogłoszeń. Efekt jest – jak przyjdzie wiosna to się robi u nas pięknie. Radny nie może tylko chodzić na komisje i sesje, musi też współpracować z mieszkańcami przy różnych lokalnych inicjatywach. Jak wyjdzie się do ludzi, to oni to docenią i wtedy można coś wspólnie zrobić. To też są zadania radnych i sołtysów nie mniej ważne niż chodzenie z pismami do urzędu.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Sprostowanie do wywiadu Pani Radnej Aleksandry Świeżak w stacji Tłuszcz. Dlaczego Pani Radna przypisała sobie wszystkie działania integrujące społeczność lokalną. Przecież wszystko zapoczątkowała ówczesna radna P. Janina Stryjek. To jej pomysły i realizacja. Jak można przypisywać sobie te działania. Od kiedy Pani Świeżak została radną jest tylko kontynuacja . Niczym nowym nas nie zaskoczyła.
(komentarz został przeniesiony do właściwego wątku)
janina
27/04/2013 11:32
Jako mieszkaniec Mokrej Wsi jestem bardzo ciekawa, które działania są rzeczywiście pomysłem pani Stryjek. Na pewno nie należy do tego coroczna organizacja Wianków, kupno ławek do placu zabaw przy Zespole Szkół czy postawienie altan przy stawach. Co więc ówczesna radna uważa za swoje pomysły? Posadzenie kwiatów na kilku skwerach? Naprawdę, wyczyn godny ponad dwóch lat pracy. To pani Świeżak została wybrana sołtysem roku. Takich tytułów nie otrzymuje się za nic. W mojej ocenie, to pani Stryjek nie zaskoczyła niczym nowym. A ta ciągła, bezpodstawna krytyka i negowanie decyzji obecnej pani radnej, robi się już męczące i nudne. Takie zachowanie jest zwyczajnie śmieszne, tym bardziej, że wszelkie zarzuty pochodzą on jednego adresata. Czym jest więc krytyka jednej osoby wobec zadowolenia większości?
Monika
25/05/2013 20:21