ST 10/2012 Poprzeczka rośnie – wywiad z radną Danutą Opłotną + odpowiedzi na pytania Czytelników

Z radną Danutą Opłotną – o trudnościach pracy w samorządzie, ponownych wyborach i sukcesach rozmawia Aleksandra Puławska

Danuta Opłotna jest radną w Jasienicy. W 2010 roku została wybrana 288 głosami, podobniej jak jej główny kontrkandydat, który po wyborach zaskarżył wynik. W rezultacie dwa miesiące temu wojewoda wygasił pani Opłotnej mandat, a w Jasienicy odbyły się powtórne wybory. Ich wynik nie budził już tym razem żadnych wątpliwości – Danuta Opłotna otrzymała 421 głosy, czyli więcej niż pozostali kandydaci razem wzięci.

Aleksandra Puławska: Obserwuję Pani pracę jako radnej już prawie dwa lata. Przyznam, że na początku odnosiłam wrażenie, że należy Pani do radnych zdecydowanie „pro-burmistrzowskich”.

Danuta Opłotna: Nie ukrywam, że w drugiej turze wyborów popierałam pana Pawła Bednarczyka. Ale powiem tak. Nie dopiszę się ani do burmistrza, ani do klubu radnych, ponieważ nie zamierzam się politycznie układać. Dla mnie ważniejsze jest dobro mieszkańców. Jeżeli burmistrz będzie miał pomysł dla mieszkańców Jasienicy, który będzie wart poparcia, to poprę burmistrza, jeżeli lepszy pomysł będą mieli radni, to będę optować za ich wersją.

Pytałam Panią o opcję polityczną, bo teraz na sesjach bardzo często zabiera Pani głos i twardo oczekuje od burmistrza konkretnych odpowiedzi.

To potwierdza tylko to, co powiedziałam wcześniej. Będę zawsze trzymała stronę mieszkańców. Nigdy się nie opowiem za burmistrzem lub za klubem radnych, jeśli będzie to ze szkodą dla Jasienicy. Wybrali mnie mieszkańcy, więc działam dla mieszkańców. Jestem radną absolutnie niezależną. Koledzy radni proponowali mi nawet wstąpienie do klubu, ale nie skorzystałam, bo uważam, że aby poprzeć jakąś ich inicjatywę, nie muszę być w klubie.

W grudniu ubiegłego roku w Jasienicy zaczęło się robić gorąco. Nasza redakcja otrzymała list podpisany m.in. przez Panią i radnego Mirosława Szczotkę. Urząd miał problem z realizacją w Jasienicy inwestycji z funduszu sołeckiego, a burmistrz Paweł Bednarczyk nie pojawił się na spotkaniu i mieszkańcy byli z tego powodu mocno rozczarowani.

Z zeszłorocznego funduszu sołeckiego miały zostać wybudowane spowalniacze m.in. na ulicy Słonecznej i Centralnej. Mam pisma, które składaliśmy z mieszkańcami – bo nie ukrywam, że wiele spraw załatwiam wspólnie z mieszkańcami, którzy mnie wspierają i mi pomagają – do burmistrza. Niestety najwyraźniej napisaliśmy troszkę za późno… Pan Piotr Gołoś z Wydział Inwestycji i Drogownictwa nam tłumaczył, że to nie on decyduje, tylko zarząd dróg i nie było zgody na spowalniacze. W efekcie się nie pojawiły i wygląda na to, że tegoroczny fundusz sołecki (skate-park) również nam przepadnie. Na dzień ostatniej sesji (31 lipca 2012 r. – przyp. red) sołtys nie wskazał miejsca, w którym skate-park miałby się znajdować. A przecież jest w Jasienicy kilka odpowiednich lokalizacji.

Wracając do zebrania wiejskiego, na którym nie pojawił się pan burmistrz, to owszem, mieszkańcy byli rozgoryczeni, bo przed wyborami pan Bednarczyk pojawiał się kilkakrotnie w Jasienicy. Nie ukrywam, że mimo kilku prób, nie mogliśmy się z nim porozumieć w sprawie terminu spotkania. Teraz, pod koniec sierpnia ma być kolejne zebranie. Już w lipcu zaprosiłam na nie pana burmistrza, żeby miał możliwość dopasować termin do swojego kalendarza. Dlaczego tak mi na tym zależy? Bo przed wyborami obiecałam mieszkańcom, że będę organizować cykliczne, konsultacyjne spotkania. One muszą się odbywać. W tym roku mieliśmy jedno zebranie, więc już jest czas na następne, szczególnie, że teraz nadszedł moment przygotowywania wniosków do budżetu. Będziemy mieć o czym rozmawiać.

Jakie sukcesy odniosła Pani jako radna? To dopiero połowa kadencji, ale może coś już się udało Pani załatwić od początku do końca?

Od początku do końca jeszcze niestety nie… Ale na pewno jako sukces można zaliczyć kontynuację ulicy Łąkowej. Chciałabym w ciągu najbliższych dwóch lat otworzyć tę ulicę. Drugi sukces będzie wkrótce, jak oczyszczą rzekę Cienką. Nie było to łatwe. Cały rok dzwoniłam do pana Andrzeja Makieły z wołomińskiego inspektoratu Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Warszawie. W tym tygodniu to już nawet codziennie. Wprost mu powiedziałam, że „ja pana nękam, ale wiem, że jak się nęka, to się coś osiągnie”. Tydzień bez telefonu ode mnie był stracony. Ale rzeka będzie oczyszczona. Pan Makieła obiecał mi nawet, że jak ją oczyści, to będzie ją co kilka lat konserwował. Tak więc jeszcze w sierpniu rzeka będzie czyszczona. Na odcinku od drogi 634 do mostu w miejscowości Kury.

Walczy Pani o rzekę także nie na swoim terenie?

Nie na swoim, ale to jest sprawa ważna dla całej gminy. Chociaż muszę przyznać, że wsparcia w tej sprawie od nikogo nie otrzymałam. To jest mój sukces. Ta rzeka, to jest takie moje dziecko… Co do innych osiągnieć – udało się doprowadzić do tego, że dla Jasienicy jest opracowywany plan zagospodarowania przestrzennego. No i wkrótce powstanie boisko wielofunkcyjne. Jeśli chodzi o mniejsze inwestycje niewiele można sobie sukcesów przypisać… Byłam u pana drogowca i mówiłam, że w sumie to nie za wiele zrobił w Jasienicy w tym roku. Przyznał, że nie za wiele, ale że więcej też już nie zrobi, bo nie ma pieniędzy.

Duży sukces mieszkańców to utrzymanie świetlicy w rękach parafii. Były zakusy, żeby naszą świetlicę socjoterapeutyczną podłączyć pod Centrum Kultury, jednak wspólnie z mieszkańcami udało nam się to zablokować.

Dlaczego?

Do obecnej świetlicy socjoterapeutycznej przychodzą tylko dzieci. Do świetlicy środowiskowej mogłyby przychodzić osoby w każdym wieku. Świetlica znajduje się na plebanii, są tam drzwi do kancelarii, znajdują się księgi parafialne, nie ma tam ochrony.

Pamiętam, że kilka miesięcy temu zastępca burmistrza zastanawiał się nad sensem utrzymywania świetlicy.

To ja rozpętałam tę burzę… Wiceburmistrz Waldemar Banaszek podczas posiedzenia Komisji Rolnej zapytał mnie, czy ta świetlica w ogóle jest potrzebna i stwierdził, że generuje ona wysokie koszty. To wzbudziło moje wątpliwości i zmobilizowałam Jasieniczan w obronie świetlicy. Później burmistrzowie mieli do mnie pretensję, że rozpętałam burzę. Ale w konsekwencji tego wszystkiego świetlica zachowała niezależność i nie została przejęta przez Centrum Kultury.

A co kosztów. Jeśli burmistrzowie nie chcą nam utrzymywać tej świetlicy, to niech najzwyczajniej w świecie przyjadą na zebranie i przekażą taką informację mieszkańcom. My sobie damy radę sami jeżeli będzie taka potrzeba.

My, Jasieniczanie, nic nie mamy. A jesteśmy największą wsią w gminie. Nie mamy osobnego budynku świetlicy, klubu wiejskiego… Nawet na zebranie wiejskie nie mamy pomieszczenia. Musimy prosić dyrekcję szkoły, żeby nam salę udostępniła. A teraz jeszcze zamknijmy świetlicę parafialną i już tylko same pola nam zostaną.

Myślę, że wiele osób interesuje, jak ocenia Pani pracę radnej. Z perspektywy czasu, minionych dwóch lat. Czy to jest to, czego się Pani spodziewała? Czy coś Panią zaskoczyło?

Jest to dla mnie lekcja ekonomii. A jeżeli chodzi o współpracę to zupełnie sobie inaczej to wyobrażałam. Nie tylko z burmistrzem, ale i z radnymi… Wydawało mi się, że jako radna mogę więcej, a tak naprawdę, to mogę tyle, co każdy mieszkaniec. Jeżeli na dzień obecny nie ma w gminie pieniędzy, to moje działania sprowadzają się do tego, że ciągle słucham, że nic nie ma… nic nie możemy, na to nie ma, na to brakuje, tego nie będzie… A jak nie ma pieniędzy, to co można zrobić? Dlatego się uwzięłam na tę rzekę Cienką. Jak w gminie się nic nie robi, to może chociaż coś z pieniędzy zarządu melioracji uda się zrobić. Może to ostre słowa, ale przecież wszyscy widzą, że się niewiele robi. Nie można jednej lampy założyć, bo mówią, że za późno jest złożony wniosek. W sierpniu jest za późno, w kwietniu jest za wcześnie, bo jeszcze nie ma przetargów. Nie wiem, kiedy te wnioski składać, kiedy są pieniądze… Bo przecież gdzieś one być muszą. Tymczasem z moich dziewięciu wniosków złożonych do budżetu przeszły tylko dwa, które i tak automatycznie by przeszły – kontynuacja budowy gimnazjum i budowa boiska wielofunkcyjnego. Poza tym nie przeszedł żaden wniosek.

Czym to jest tłumaczone?

Brakiem pieniędzy. Co ja mogę więcej zrobić? Gdybym miała maszynkę, to bym może dorobiła pieniądze dla naszej gminy… Poza tym zauważyłam ostatnio, że dużo pieniędzy pochłania Centrum Kultury. Na ostatniej sesji zablokowaliśmy przesunięcie dodatkowych 100 000 zł dla tej instytucji. Efekt? Już usłyszeliśmy, że nie będzie nowych strojów dla chóru miejskiego. To jest trochę taki szantaż…

Czy Pani wie jako radna, na co dokładnie w Centrum Kultury wydawane są te pieniądze?

Ogólnie na utrzymanie, place zabaw, konserwacje, utrzymanie pracowników… Prawdę powiedziawszy, jestem trochę w tym zagubiona. Ciężko jest ten budżet nam porównywać, bo dochodzą nowe obiekty, place zabaw, ich konserwacja… Albo wieczorem lampy się świecą na Orliku, a to kosztuje „dużo pieniędzy”… Powykręcać żarówki, skoro nas na prąd nie stać. Później się okaże, że trzeba przesunąć dodatkowe pieniądze na funkcjonowanie i jak radni nie przesuną to będzie ich wina. Słynne „nie dacie, to nie macie”. To jest takie odbijanie piłeczki. Jak jest wszystko dobrze, to jest dobrze, a jak się coś nie układa, to jest wina radnych. Bo czegoś nie zatwierdzili, bo nie dali gdzieś na coś przesunąć pieniędzy…

Jednak przynajmniej wróciła możliwości składania przez radnych wniosków do burmistrza, wprawdzie nie ustnie, w formie pisemnej na przygotowanych formularzach, które – jak czytam w protokole z Komisji Oświaty – są rejestrowane, składane na dziennik korespondencyjny i kierowane do pracownika merytorycznego do realizacji.

Co z tego rejestru wynika? Ja mogę pisać wnioski nawet i codziennie. Tylko co z tego? Ile to drzew wytną, a i tak nic nie będzie zrobione… Dostanę odpowiedzi, że spowalniaczy nie będzie, bo zarząd dróg się nie zgodził, latarni nie będzie, bo już nie ma pieniędzy, drogi nie usypią, bo już nie ma kruszywa, rowu nie wykopią, bo nie wiadomo jeszcze, jakie jest przeliczenie na godziny – czy to będzie motogodzina czy godzina robocza… Po co ja mam te wnioski pisać? Żeby tylko pisać? To jest bez sensu.

A jak się Pani układa współpraca z radnym Mirosławem Szczotką (w Jasienicy jest dwóch radnych – przypis red.)?

Tolerujemy się. Nie wchodzimy sobie w drogę, nie przeszkadzamy sobie. Niestety nie ma jednak między nami współpracy idealnej. Ale nie jest najgorzej.

W ubiegłej kadencji radni mieli około 150 000 zł na osobę do dyspozycji na swój okręg. Nowe władze odeszły od tej praktyki na rzecz większej konsolidacji środków. Na początku roku podczas impasu budżetowego, udało się Państwu wywalczyć pulę o wysokości 5 000 zł. Różnica jest spora.

Zgadza się. Na co można przeznaczyć 5 000 zł, gdy u nas mieszka 3 000 mieszkańców? W zeszłym roku przeznaczyłam je na nagłośnienie szkoły, dofinansowanie świetlicy socjoterapeutycznej i na filię biblioteki w Jasienicy. W tym roku przekazałam 500 zł na dofinansowanie wyjazdu dzieci klas trzecich z Jasienicy na basen. A 4 500 zł jeszcze mam, bo w związku z wygaszeniem mandatu przez wojewodę, nie zdążyłam ich rozdysponować. Ale na pewno zdążę, mam już plany. Teatrowi działającemu na plebanii są potrzebne mikrofony, zapewne i szkoła będzie miała jakieś potrzeby. Na pewno te środki nie przepadną. A skoro już ta pula jest taka znikoma, to jeśli chcemy zrobić coś dobrego dla gminy to przygotujmy się rzetelnie do kolejnego budżetu unijnego. Napiszmy projekt, zdobądźmy dofinansowanie i wybudujmy oczyszczalnie ścieków w Jasienicy, która będzie mogła pomóc skanalizować naszą gminę. Powinniśmy spróbować. Mamy w urzędzie specjalistów, radców, doradców. Niech się zastanowią nad tym, niech posiedzi nad tym sztab ludzi. Żeby znowu nie było, że jesteśmy nieprzygotowani, że obudziliśmy się za późno. Ja wiem, że ten budżet będzie okrojony, ale trzeba spróbować. Ja tego nie zrobię, ale są ludzie, którzy z racji stanowiska chyba się na tym znają, wiedzą i może potrafią.

Skoro wspomniała Pani o wygaszeniu mandatu – w wyniku powtórzenia wyborów, w lipcu została Pani ponownie radną. I dostała Pani 421 głosów, czyli więcej niż pozostałych pięciu kandydatów razem wziętych.

Jeżeli chodzi o sprawy sądowe, w wyniku których wybory były powtórzone, to byłam spokojna. Każdy wynik bym przyjęła z pokorą. Jeśli by mnie mieszkańcy nie wybrali, to trudno. Mają do tego prawo. Ja nie startowałam ani dla władzy, ani dla pieniędzy. Chciałam pokazać innym radnym, że trzeba robić zebrania, rozmawiać z ludźmi, wiele rzeczy konsultować. Mi mieszkańcy bardzo pomagają. Wspierają mnie takie osoby, obok których mieszkałam tyle lat nie wiedząc, jak bardzo są życzliwe, jak wiele mają wspaniałych pomysłów. Możemy się dzielić zadaniami, wspólnie dzwonić i załatwiać sprawy, poszukiwać informacji.

Jeśli zaś chodzi o otrzymane poparcie to byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Nie spodziewałam się aż tylu głosów. Z jednej strony jest to miłe, z drugiej mam świadomość, jak wzrosły teraz wymagania. Poprzeczka rośnie, ale jestem dobrej myśli.

Zgodnie ze statutem radni mają obowiązek spotykania się ze swoimi wyborcami i organizowania dyżurów. Jak Pani ten obowiązek realizuje?

Szczerze mówiąc, nie mam wyznaczonych ani dni ani godzin dyżurów. Jestem bardzo „ogólnodostępna”. Każdy mieszkaniec przez sześć dni w tygodniu – a proszę mi uwierzyć, że siódmy to jest pod kościołem w niedzielę – może się ze mną skontaktować. Mieszkam i pracuję w Jasienicy, organizuję zebrania, myślę że znam problemy i bolączki naszej miejscowości. Chyba na którymś zebraniu pytałam, czy mieszkańcy oczekują wyznaczenia terminu dyżurów i okazało się, że nie ma takiej potrzeby.

Może inni radni unikają spotkań z mieszkańcami, bo się ich obawiają?

Owszem, na spotkaniach bywa różnie. Ale trzeba przyjąć krytykę. Wiadomo – organizując zebranie nie powinno się czekać na laurkę, że wszyscy przyjdą z kwiatami, będą dziękować. Szczególnie jak nie ma za co… Mieszkańcom trzeba mówić, z jakimi trudnościami się spotykamy, przedstawiać w jakim terminie mogą się spodziewać inwestycji. Z głosów krytycznych należy wyciągać wnioski i wtedy są one mobilizujące. Bo zebrania są potrzebne i trzeba z ludźmi rozmawiać. Nawet po ostatnich spotkaniach w Jasienicy mieszkańcy sami przyznali, że oni też się uczą tych spotkań. Pierwsze były bardziej emocjonujące, krzykliwe. Teraz jest już bardziej rzeczowo.

Jak Pani postrzega czas między wygaszeniem mandatu, a powrotem do samorządowych obowiązków?

Jako czas spokoju. Odpoczęłam, zrelaksowałam się, nabrałam sił do dalszej pracy. Nie udzielałam się w tym czasie mocno w urzędzie, chociaż z mieszkańcami cały czas byłam w kontakcie. Mimo, że formalnie nie posiadałam mandatu, to byłam na sesji, na komisjach – nie chciałam wypaść z obiegu. Bez względu na to, jaki miał być wynik wyborów. Był to czas kampanii, ale nie robiłam żadnej wielkiej promocji. Niektórzy mieszkańcy mieli do mnie nawet żal, że jest w tym jakiś marazm i że osiadłam na mieliźnie. Nie wydałam na kampanię ani złotówki, nie chodziłam do nikogo, nie prosiłam o głosy. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Ja nigdy nikomu nic nie obiecywałam. Mówiłam tylko, że zrobię to, co będę mogła i co mi się uda zrobić. Nic więcej. I nic mniej.

Radna Danuta Opłotna (Jasienica)

- Rok urodzenia 1975

- Wykształcenie zawodowe

- Prowadzi własną działalność (salon fryzjerski)

- W wolnych chwilach czyta książki sensacyjne i krwiste kryminały

PYTANIA DO RADNEJ OD CZYTELNIKÓW

W jaki sposób realizuje Pani swój program wyborczy?

Przede wszystkim poprzez cykliczne zebrania z mieszkańcami. W programie wyborczym miałam też kontynuację budowy gimnazjum i dostęp do obiektów sportowych – w tym roku powstanie boisko wielofunkcyjne, w gimnazjum też prowadzone są prace. Składam wnioski do burmistrza i zabiegam o ich realizację.

Witam, jakieś parę lat temu były plany budowy wodociągu w Jasienicy. Czy wiadomo choćby w przybliżeniu kiedy to nastąpi i czy w tej sprawie nasi radni coś robią? Z tego co pamiętam, miało to nastąpić około 2011 roku.

Ps. Mam wrażenie że nic u nas się nie dzieje w podobnych inwestycjach, a podatki trzeba płacić. Pozdrawiam.

Na pewno w ciągu pięciu lat nie będzie w Jasienicy wodociągu. Obym była złym prorokiem… Ale wg mojej wiedzy w tym czasie nie ma na to szans. W zeszłym roku składałam wniosek o modernizację stacji uzdatniania wody w Tłuszczu, żeby podłączyć do wodociągu mieszkańców Górek. Byłby to początek prac. Niestety mój wniosek nie spotkał się z akceptacją.

Co dalej z ulicą Kaczą? Obiecywała Pani przywieźć gruzu ponad trzy miesiące temu i do tej pory nic. Czy my się doczekamy naprawy tej drogi czy nasze dzieci dalej będą się topić, a wszystkie pieniądze z gminy będą inwestowane tylko i wyłącznie w centralną Jasienicę?

W Jasienicy centralnej też się w tym roku niewiele działo. Rozmawiałam z panem drogowcem, który poinformował mnie, że na Kaczą nie przywiezie, dopóki nie będzie oczyszczona rzeka Cienka. Powiedział, że w zeszłym roku po nawiezieniu kruszywa zaczęło zalewać mieszkańców. Obiecał mi, że jeżeli rzeka będzie oczyszczona, to nawiezie, ale grubego kruszywa.

Co się dzieje z przychodnią zdrowia w Tłuszczu? Gdy ostatnio tam byłam, to więcej jest tam pielęgniarek niż lekarzy, nie mówiąc już o specjalistach.

Wiem, że jest przygotowywany gabinet stomatologiczny. Będzie kilku lekarzy przyjmowało w ramach refundacji z NFZ. Może otworzenie konkurencyjnej przychodni w Tłuszczu podziała mobilizująco na właścicieli obecnej.

Jakie propozycje ma Pani dla mieszkańców osiedla Górki?

Bardzo zabiegam o oczyszczenie i regulowanie rzeki Cienkiej. Na tym mieszkańcy Górek bez wątpienia skorzystają. Nie zrobię mniej, niż zrobiłby inny radny, a będę chciała zrobić więcej. Mieszkańcy Górek też muszą przychodzić na zebrania i zgłaszać postulaty. Chcieli plac zabaw dla dzieci, jeden z mieszkańców planował użyczyć terenu pod ten cel. Złożyłam taki wniosek do budżetu. Niestety nie spotkał się z akceptacją. Może więc opłacić go z funduszu sołeckiego? Nie wiem, nie mogę samodzielnie decydować, bo o tym decydują wspólnie mieszkańcy na zebraniu. Złożyłam wniosek na budowę drogi, która połączyłaby ul. Mostową na osiedlu Górki z ulicą Łąkową na osiedlu Słoneczna w Tłuszczu. Byłaby to bezpieczna ścieżka pieszo-rowerowa. Niestety, nie było możliwości. Pan Gołoś tłumaczy to tym, że są to tereny prywatne. Jak więc widać mieszkańcy osiedla Górki nie są przeze mnie pomijani. Modernizacja dróg jest realizowana tu w podobnym stopniu jak w centralnej części Jasienicy.

Bardzo mi zależy, żeby mieszkańcy Górek przychodzili na spotkania. Na Górkach nie ma miejsca, gdzie moglibyśmy się spotkać. Żyjemy w czasach internetu, telefonu, samochodów, które teraz są już w praktycznie każdej rodzinie… Naprawdę, jak ktoś chce, to na spotkanie dotrze, są mieszkańcy Górek, którzy się interesują i mnie wspomagają. Zapraszam na najbliższe spotkanie, które będzie w ostatnim tygodniu sierpnia.

Na jakim etapie są prace przy kontynuacji ulicy Łąkowej?

Zostały właściwie trzy działki do przejęcia przez gminę, aby tę drogę otworzyć. Jednak na ulicy Łąkowej trzeba jeszcze uporządkować stan prawny innych nieruchomości, gdzie jest już wylany asfalt. Nie na wszystkich działkach jest uregulowany stan prawny.

Na jakim etapie są prace wykonywane przez spółki wodne w zakresie oczyszczania rowów?

Z tego co się orientuję, spółka ma trudności formalne. 14 sierpnia będą wnoszone poprawki do statutu. O godz. 13 w Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji będzie walne zebranie, na którym będzie przyjęta uchwała budżetowa. Na to zebranie może przyjść każdy i zadać swoje pytania.

***

W kolejnym numerze „ST” planujemy wywiad z radnym Robertem Szydlikiem. Czekamy na Państwa pytania do radnego pod adresem e-mail: redakcja@stacja-tluszcz.pl lub poprzez specjalny formularz na stronie. Prosimy o wysyłanie pytań do końca sierpnia.

Reklama

Komentarze (5 )

  1. Szkoda, że jedyny radny z jajami w naszej gminie to kobieta…

    VA:F [1.9.12_1141]
    Poparcie: +4 (ocen: 8 )

    Wyborca2010 gminny
    18/08/2012 00:20

  2. Serdecznie gratuluję zaufania społeczności.

    VA:F [1.9.12_1141]
    Poparcie: +1 (ocen: 3 )

    Mic75
    18/08/2012 00:24

  3. Ciesze się, ze oddałam głos na P. Danutę

    VA:F [1.9.12_1141]
    Poparcie: +1 (ocen: 3 )

    ----
    18/08/2012 13:31

  4. Wyborco 2010 gminny: dziekuję za informację , nie wiedziałem , że my też mamy w gminie swojego “Grodzkiego” ?!?!

    VA:F [1.9.12_1141]
    Poparcie: +4 (ocen: 8 )

    gniot2012
    20/08/2012 22:46

  5. Pingback: Zapytaj radnego Kamila Laskowskiego | Stacja Tłuszcz – Twoja prasa lokalna! Gazeta miasta i gminy Tłuszcz || Dziennikarstwo obywatelskie

Dodaj komentarz