Sobota, 13 grudnia. Ponury, wietrzny dzień. Tymczasem w magazynie Szlachetnej Paczki tłoczno i gwarno. Panuje tu ciepła, rodzinna wręcz atmosfera. Wolontariusze od razu zapraszają mnie na gorącą herbatę i ciasto.
Kwatera główna tłuszczańskiej Szlachetnej Paczki mieści się w Przedszkolu Niepublicznym Zgromadzenia Sióstr od Aniołów. – Pierwsza rodzina została wybrana przez darczyńcę w ciągu godziny od otwarcia systemu – opowiada siostra Martyna Kułak, liderka rejonu. Ktoś na bieżąco śledził stronę www.szlachetnapaczka.pl i „polował” na rodzinę, której będzie mógł pomóc.
Tym kimś była Ela z Wołomina. – Wiedziałam, że baza ruszy o 21 i faktycznie na to czekałam. Zainteresowanie było ogromne, bo pojawiły się problemy z zalogowaniem na stronę – opowiada z entuzjazmem. Razem z mężem Piotrkiem przywieźli do Tłuszcza cały samochód podarunków od grupy osób skupionych wokół Fundacji „Mamy Wołomin”. Dlaczego akurat rodzina z Tłuszcza? O wyborze zdecydowały względy logistyczne i potrzeby poszczególnych rodzin.
– Jako fundacja bierzemy w akcji udział już drugi raz. W tym roku swoją pomocą objęliśmy dwie rodziny – jedną z Zielonki, drugą z Tłuszcza. Wybieramy te, w których są małe dzieci, bo właśnie z takimi pracuje nasza fundacja.
Paczki najczęściej przygotowują grupy osób – czy to znajomych czy też z różnych instytucji. To pomaga lepiej zaspokoić potrzeby rodzin. Ale ma też swój inny wymiar – buduje wspólnotę między pomagającymi i pozwala im razem zrobić coś dobrego.
– Pomagają nawet znajomi znajomych, paczki przywoziły osoby, z którymi nie widziałam się od skończenia studiów. To dobra okazja do spotkania – podsumowuje Ela.
Łańcuch ludzi dobrej woli
Darczyńcy podkreślają, że Szlachetna Paczka wzbudza zaufanie. Rodziny są dokładnie opisane, można zapoznać się z ich sytuacją i potrzebami. Nie ma obaw, że pomoc trafi nie tam, gdzie powinna.
– Tworzy się łańcuch ludzi dobrej woli. To jest coś pięknego – mówi Jarek, wolontariusz. – Wytwarza się ogromny entuzjazm, który jest zaraźliwy. Po raz pierwszy biorę udział w tym projekcie i jestem zaskoczony, że ludzie tak chętnie udzielają konkretnej, mądrej pomocy.
– Wiadomo, że zrobienie paczki przez jedną rodzinę to są duże koszty. Ale gdy się skrzyknie grupa znajomych czy też pracowników, to wtedy wspólnymi siłami można zrobić coś dobrego – mówi Damian, wolontariusz-kierowca w Szlachetnej Paczce. Bo ten projekt wymaga również wsparcia logistycznego. Kierowcy dużych samochodów dysponujący czasem w okresie finału są na wagę złota. Szlachetną Paczkę wspiera 11 wolontariuszy „stałych”, którzy przeszli szkolenia i kontaktują się z rodzinami. Poza tym duża liczba wolontariuszy „finałowych” którzy pomagają przy logistyce i organizacji finału. – W sumie można liczyć, że w ten weekend pomaga nam około 20-30 osób – informuje Damian.
Jak to działa?
W tym roku Szlachetną Paczkę otrzyma 36 rodzin z naszego terenu. Ta pula bardzo szybko się wyczerpała, gdyż tak wiele osób chciało pomóc rodzinom. Czy nie było więcej potrzebujących? Zapewne byli, jednak do kontaktów z rodzinami potrzebni są wolontariusze. Jeśli w przyszłym roku zgłosi się ich więcej, to będzie można pomóc jeszcze większej liczbie osób.
Każda z rodzin deklaruje po trzy najważniejsze potrzeby. Wśród nich często wymieniane są: opał, żywność, pościel, czasem ubrania. Darczyńca, który decyduje się objąć wsparciem rodzinę, jest zobowiązany je spełnić. Mile widziane są również dodatkowe upominki – wszak paczka, to nie tylko pomoc, ale i świąteczny prezent dla rodziny.
– Chodzi o to, żeby rodzina poczuła się doceniona i wartościowa. Tu chodzi o mądry prezent, który będzie impulsem do wyjścia z trudnej sytuacji. Mamy w tym roku panią, która chce być fryzjerką. Darczyńca zaproponował sfinansowanie kursu fryzjerskiego i przekaże jej również maszynkę do strzyżenia. Teraz to od obdarowanej zależy, czy tę szansę wykorzysta. Mocno wierzę, że tak się stanie – mówi Wioletta, liderka zespołu wolontariuszy.
Wielki ruch pomocy
Marlena Pałka pracuje w Zespole Szkół w Jasienicy jako nauczycielka geografii, biologii i przyrody. Jest również wychowawczynią 3 klasy gimnazjum. O Szlachetniej Paczce usłyszała pierwszy raz w kościelnych ogłoszeniach. Zabrakło dla niej wtedy ulotki o szczegółach projektu, które pod świątynią rozdawała wolontariuszka. W związku z tym zaczęły rozmawiać o możliwym wzięciu udziału przez szkołę i w rezultacie w sobotnie popołudnie 13 grudnia z jasienickiej placówki przyjechało do magazynu… 28 paczek! Zmieściły się w dwóch samochodach osobowych i na jednej przyczepce. Pani Marlena przyjechała ze szwagrem, który pomógł w transporcie.
– Ogłosiliśmy udział w Szlachetnej Paczce na zebraniu w szkole i tak się zaczęło… Spływały potrzebne produkty, zebraliśmy pieniądze. Dzieci były niesamowite – odzew przekroczył moje najśmielsze oczekiwania – mówi nauczycielka. Sądzi, że chęć pomocy jest tak ogromna również dzięki magii zbliżających się świąt.
Do akcji włączyli się wszyscy uczniowie (wraz z przedszkolakami), rodzice, nauczyciele i rodzina pani Marleny. To było łącznie kilkaset osób. – Najbardziej zaskoczyła mnie ta ilość darów. Dzieci chcą pomagać. Trzeba tylko im stworzyć do tego szansę – zauważa pani Marlena. Dodaje, że bardzo ją poruszyło, jak osoby, które same są w trudnej sytuacji materialnej, również włączały się w przygotowanie paczki. Podkreśla, że możliwość poznania historii rodziny, której się pomaga, otwiera młodych ludzi na potrzeby innych i uświadamia, że osoby żyjące obok nas czasem mają naprawdę trudniej.
Do wsparcia Szlachetnej Paczki włączyły się również Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Tłuszczu i Gimnazjum im. Królowej Jadwigi w Jasienicy. Były też banki oraz Urząd Miejski w Tłuszczu. W urzędzie przeprowadzono zbiórkę pieniędzy, za które kupiono potrzebne rodzinie artykuły. Pracowników magistratu do udziału w Szlachetnej Paczce nie trzeba było przekonywać. – W naszej gminie jest wiele rodzin, które potrzebują pomocy. Miło jest pomagać osobom, które są w trudnej sytuacji. Zakupiliśmy wszystkie niezbędne artykuły, a dodatkowo też świąteczne prezenty – relacjonuje Wioletta Kur z Urzędu Miejskiego w Tłuszczu, która dostarczyła paczki do magazynu.
Pomoc łączy
Kasia jest wolontariuszką pierwszy raz. Podczas pracowitego finału dwójką jej dzieci opiekują się dziadkowie. Skończyła studia na kierunku finanse i bankowość, ale śmieje się, że po przenoszeniu paczek powinna związać swoją przyszłość raczej z logistyką. – Nie ukrywam, że bycie wolontariuszem kosztowało sporo pracy i czasu. Dużo mi jednak dało i otworzyło na potrzeby innych.
Dla Kasi najtrudniejszy był stres związany z pierwszą wizytą u potrzebującej rodziny. Dodaje jednak, że niepotrzebnie się denerwowała. – Spotkałam się również z ludźmi chorymi. Zaskoczyło mnie, że ci, którzy wiedzą, że umierają, mają tak pozytywne nastawienie do świata i chęć życia.
Ania z Paska, Kasia z Duczek i Krzysiek z Grabia biorą udział w Szlachetnej Paczce już drugi raz. Są ze wspólnoty „Przystań” działającej przy Kościele w Duczkach, do której należą głównie studenci i młodzież pracująca. Ania, która była koordynatorką robienia paczki w swojej grupie nie ukrywa, że wymaga to sporo czasu i pracy. – Ale pomoc sprawia mi radość, więc nie był to dla mnie żaden trud – dodaje. Poza przywiezionymi przez grupę kartonami, do rodziny bezpośrednio ze składu pojechała jeszcze tona węgla. Paczkę robili w 30 osób, a jej wartość wyniosła około 1600 zł. Część osób kupiła konkretne rzeczy, inni wpłacali pieniądze, za które zakupiono pozostałe.
Praktycznie w każdym przypadku paczkę robiła większa grupa osób. To sprawia, że oddziaływanie Szlachetnej Paczki w społeczności jest bardzo duże.
– Dlatego tak bardzo lubię ten projekt! – mówi siostra Martyna Kułak, liderka rejonu. – On wyzwala w ludziach tyle dobra, którego normalnie się nie dostrzega. – Ta akcja ma swój wymierny efekt. To prawdziwa pomoc dla konkretnych osób – podkreśla Krzysiek. I liczy, że te święta dla obdarowanych będą dużo lepsze.
Maciej Puławski
Komentarze do artykułów: