STOPKLATKA

Dodane w:: Numer 30 (styczeń 2010) |

Moralność można definiować jako sposób postępowania jednostki ludzkiej przyjęty pośród większości za normę, Jednak to, co dla jednych jest normą, dla innych wykracza poza nią. Wynika to z kultury, religii, wychowania czy indywidualnych cech jednostki ludzkiej. Dlatego właśnie moralność wzbudza liczne kontrowersje.

Stanisław Wokulski – trochę romantyk, a trochę pozytywista. Raz kieruje się wyłącznie rozumem, a czasem wierzy jedynie porywom serca. Śmiało można powiedzieć, że to człowiek-zagadka. Czy jego postępowanie uznać można za moralne? Jedno jest pewne, nie można przypisać tej postaci do jednego schematu i albo nadać mu etykietę dobrego, albo negatywnego bohatera.

Wokulski to typ człowieka poszukującego własnego miejsca w świecie. Trudna sytuacja finansowa sprawiła, że czuł się niepewnie w towarzystwie i był pełen nieuzasadnionych kompleksów. Miał jednak wiele ambicji, dążył do tego, by się wybić w społecznej hierarchii. Nadzieję na poprawę swego losu dostrzegał w nauce. Wtedy jeszcze myślał, że niepodległość można odzyskać jedynie walcząc. Marzenia o walce i nadzieje pokładane w wykształceniu zawiodły go. Wróciwszy z Syberii zaczął pracę w sklepie Mincla, a wkrótce wziął ślub się z wdową po nim. Ślub ten wielu uznało za niemoralny, tym bardziej, że Minclowa szybko zmarła, pozostawiając Stachowi spory majątek. Niedługo po tym spotkał po raz pierwszy Izabelę Łęcką, nie wiedział jeszcze wówczas, jak fatalne skutki będzie miało to fatalne zauroczenie. Wokulski nie wiedział, czym jest miłość, ale bardzo chciał jej doświadczyć.
Moim zdaniem nie kochał Izabeli jak kocha się kobietę, ale widział w niej okazję na spełnienie emocjonalnych ambicji. Niejako w zastępstwie tej właściwej i jedynej kobiety, której wciąż nie maił szczęścia spotkać. Myślę, że Wokulski wciąż szukał sposobu, by wyzwolić się z szoku, zauroczenia. Zapewne gdyby nigdy nie spotkał Izabeli, to dałby szansę innej kobiecie, może atrakcyjniejszej, mądrzejszej i nie tak wyrafinowanej, która odwzajemniłaby jego szczere uczucia. Jedną z przeszkód na drodze do szczęścia z Izabelą była przepaść społeczna dzieląca go od ukochanej. Dlatego przygotował misterny plan, aby ją zdobyć. Stach doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jako biedny kupiec nie zasłuży na szacunek Łęckiej. Dorobił się majątku w Bułgarii, ale nie wiadomo na ile legalnie na handlu żywnością, a może bronią. Można jedynie podejrzewać, że kluczem do sukcesu był handel z wojskiem i zaopatrywanie go w broń, na dostarczaniu żywności raczej rudno zbić aż taką fortunę. Możliwe, że Stach był w tych transakcjach uczciwszy od innych, ale trudno go całkowicie usprawiedliwić. Uważam, że gorsza od tego była współpraca z wojskami rosyjskimi (gdyż to właśnie jej zaopatrzeniowcem był Stach), a to przecież byli wrogowie Polski. Takie metody działania można jednak w pewnym stopniu usprawiedliwić, bo wówczas była to pewna, choć nielegalna droga do zdobycia fortuny, a przecież tylko majątek mógł otworzyć przed Wokulskim serce Izabeli Łęckiej.
Swój majątek Stach pomnażał tylko dla niej. Przy okazji uczynił wiele dobrego dla innych: wyciągnął Wysockiego z ciężkiej sytuacji materialnej, a prostytutkę uratował przez skierowanie jej do sióstr zakonnych i dał je szanse na uczciwe zajęcie. Podarował jej nawet posag, a poślubiła Węgiełka, który Stachowi tez wiele zawdzięczał. Powody do wdzięczności Wokulskiemu mieli też mieszkańcy kamienicy, bo on wpłynął na obniżkę należności czynszowych. Stworzona z inicjatywy Wokulskiego spółka handlowa przynosiła znaczne dochody. Do spółki przystąpili chętnie arystokraci, którzy dotąd znali się jedynie na trwonieniu swych majątków, ale nie mieli pojęcia o ich pomnażaniu. Dlatego oceniam postępowanie Wokulskiego jako moralne, ale zgadzam się, że względy jakie nim kierowały nie były moralne (chęć zdobycia panny Łęckiej).

Uważam Wokulskiego za człowiek, który wiele w życiu osiągnął i wybił się ponad przeciętność. Swą moralnością znacznie przewyższał moralność wybranki swego serca, lichwiarza Szlangbauma, czy zadufanych w sobie arystokratów. Jednak wytrwale dążąc do wyznaczonego sobie celu zapomniał o tym co najważniejsze – o bliskich ludziach, dlatego stał się człowiekiem samotnym. Nie miał z kim dzielić swoich sukcesów, bo aby je osiągnąć zrezygnował z więzi międzyludzkich. I to właśnie, moim zdaniem, jest najwyższa cena, jaką musi człowiek zapłacić za wybicie się ponad przeciętność.

Współcześnie ludzie tacy jak Stach Wokulski  należą do grona szanowanych biznesmenów, a sposób w jaki zdobywają majątek nikogo nie interesuje. Jedno jest pewne, mało jest takich, którzy wybijają się w sposób uczciwy, którzy postępują moralnie. Historia potwierdza to na każdym kroku, a wtóruje jej socjologia, że człowiek, który wybije się ponad przyjętą w danym środowisku normę, ponosi zwykle wysokie koszty moralne z tym związane. Tak to już jest, że społeczność nie lubi zbytnio jednostek wybitnych i muszą one żyć w swoistej środowiskowej próżni. Zazwyczaj ludzie ci są otoczeni gronem fałszywych przyjaciół i wielbicieli, którzy tylko czekają na ich potknięcie, które będą mogli wykorzystać na swoją korzyść. Bo jak wiadomo – przyjaźni i miłości kupić się nie da, trzeba mieć na nie czas, a ludzie, którzy wiele w życiu osiągnęli, zazwyczaj tego czasu właśnie nie mają…

Agnieszka Pietrusiak

Reklama

Dodaj komentarz